Policjanci z województwa łódzkiego twierdzą, że była to zdecydowanie jedna z najdziwniejszych interwencji w ich karierze. O co chodziło?
30 czerwca 2020
Funkcjonariusze z Łasku dostali informację o mężczyźnie, który rozpalił ogień przy drodze w pobliżu węzła Teodory.
Na miejsce zdarzenia wysłano patrol. Policjanci zobaczyli podpaloną stertę gałęzi, a obok mężczyznę, który polał substancją łatwopalną asfalt i fragment pobocza, i podpalił. Ogień został ugaszony przez straż pożarną, a mundurowi „zabrali się” za 35-letniego winowajcę. Okazało się, że był pijany (miał 1,8 promila) i agresywny. Chciał uciec z miejsca zdarzenia i próbował uszkodzić radiowóz. Ostatecznie wytłumaczył jednak, że wcześniej podróżował z partnerką, ale wysiadł, bo nie chciał wracać do domu. A ogień wzniecił, bo zrobiło mu się zimno… 35-latek został ukarany mandatem za możliwość spowodowania pożaru. Za zniszczenie mienia odpowie przed sądem. Grozi mu do 5 lat więzienia.