Pomysł, aby uśmiercić psa miała mu podsunąć babcia, która też narzekała na szczekanie Łatka. – Doradziła mi żebym to zrobił tak żeby nikt nie widział
10 marca 2020
Prokuratura oskarżyła 40-letniego Daniela M. z Lisiej Góry o brutalne zabicie swojego psa. W poniedziałek (9 marca) rozpoczął się jego proces. Mężczyzna tłumaczy, że nie mógł się Łatkiem opiekować, a pomysł na uśmiercenie zwierzaka podsunęła mu… babcia.
– Ja ten czyn popełniłem nie dlatego, że sprawiło mi to przyjemność, ale znalazłem się w takiej sytuacji, że nie wiedziałem co z Łatkiem zrobić – mówił przed sądem oskarżony 40-latek.
Mieszaniec wielkości labradora od kilku lat przebywał u rodziny M. z Lisiej Góry. Łatkiem, bo tak się wabił pies, opiekował się głównie żona Daniela M. Gdy wiosną wyprowadziła się razem z dziećmi z domu, 40-latek nie chciał się z nim zajmować. Przekonywał, że pracował przez większą część dnia i nie miał czasu żeby go nakarmić. Opowiadał, że pies szczekał i wył, a on tego nie mógł wytrzymać.
– Nie wiedziałem co z nim zrobić. Pytałem sąsiadów, czy by go nie wzięli. Nawet swojego kierownika w pracy zapytałem, czy nie ma jakiegoś ośrodka dla zwierząt, gdzie mógłbym go oddać. On powiedział, że Lisia Góra nie ma podpisanej umowy z takim ośrodkiem gdzie można byłoby coś takiego zrobić – zeznawał Daniel M.
Pomysł, aby uśmiercić psa miała mu podsunąć babcia, która też narzekała na szczekanie Łatka. – Doradziła mi żebym to zrobił tak żeby nikt nie widział – mówi mężczyzna.
Twierdzi, że tylko raz uderzył psa obuchem siekiery. – Było mi bardzo przykro, że to zrobiłem. Popłakałem się, nie było to dla mnie łatwe – przekonywał w trakcie składania wyjaśnień.
Psa zakopał na posesji, w pobliżu bukszpanów.
W październiku zniknięciem psa zainteresowała się żona mężczyzny, która wróciła do domu. Początkowo Daniel M. nie chciał się przyznać co zrobił. W końcu jednak wyjawił prawdę, a żona zgłosiła sprawę na policję. 40-latek wskazał wtedy miejsce zakopania zwierzęcia.
Daniel M. przed sądem chciał dobrowolnie poddać się karze więzienia w zawieszeniu. Zaproponował również wpłatę odszkodowania na rzecz OTOZ Animals, które w sprawie występuje jako pokrzywdzony. Sąd odrzucił jednak jego wniosek. Uznał, że ze względu na charakter i okoliczności przestępstwa wyrok zostanie ogłoszony po przeprowadzeniu procesu. Za zabicie psa grozi kara do 5 lat więzienia.
Źródło: www.gazetakrakowska.pl