Długość:
3 godziny 20 minut
Czyta:
Wojciech Stagenalski
Autor:
Polska Agencja Prasowa SA
cena
6,60 zł
Magazyn kryminalny „Detektyw” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 1 z 2020 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
Zabójstwo Katarzyny Z., 23-letniej studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego, przez prawie 20 lat elektryzowało opinię publiczną. Ciało denatki wyłowiono z Wisły w styczniu 1999 roku. Zwłoki zostały pozbawione skóry, jej fragmenty były fachowo odcięte i wypreparowane. Sprawcę zabójstwa media okrzyknęły „Kuśnierzem”, policjanci zaś nadali sprawie kryptonim „Skóra”.
Już o samo założenie telewizji satelitarnej Edward Preiss toczył zażarte boje ze swoją żoną, Mariettą. Był to tylko jeden z wielu konfliktów w ich małżeństwie. W dodatku powód był nad wyraz błahy, a kłótnia była wynikiem narastającego w związku już od paru lat napięcia. Ona płakała nad kawałkami porcelany z talerza, który z całej siły cisnęła o posadzkę w kuchni. On trzasnął drzwiami i wyszedł. Przez okno widziała, jak wsiada do citroena berlingo i odjeżdża z piskiem opon. Wiedziała, że wróci jeszcze zanim zapadnie zmierzch. Bez słowa położy się obok niej w łóżku i jakoś przetrwają kilka kolejnych cichych dni. Potem wszystko wróci do normy.
Liceum Matyldy i Amelii cieszyło się bardzo dobrą opinią i absolwenci szkoły nie mieli problemów z dostaniem się na studia. W klasie sióstr kilka osób dostało się na prawo i ekonomię, dwie na informatykę, a siostry i ich kolega Wojtek – na anglistykę. Właśnie Wojtek, utrzymujący z dziewczynami najbliższy kontakt z racji zajęć, po trzecim roku studiów jako pierwszy opowiedział rówieśnikom w miasteczku, że lubiane powszechni koleżanki „bardzo się zmieniły”. Na czym ta zmiana miała polegać, okazało się, gdy na wakacje po sesji letniej zjechali inni studenci.
Rower był stary i poobijany. Leżał przy nasypie kolejowym. Zauważył go jeden z członków ekipy budowlanej, która remontowała tory kolejki wąskotorowej w K. Zapewne nie zainteresowałby się zdezelowanym pojazdem, gdyby nie zobaczył czegoś jeszcze. Obok przedniego koła coś pobłyskiwało w październikowym słońcu. Robotnik przykucnął i przekonał się, że był to łańcuszek z zawieszką. Srebrny lub posrebrzany. Mężczyzna machinalnie skierował wzrok w stronę pobliskich zarośli. Krzyknął z przerażenia. W krzakach leżało ciało młodej kobiety.
Zostali oskarżeni o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem 39-letniej Wiktorii T. „Urządzili jej przesłuchanie”: torturowali, bili kijem bejsbolowym, zadali kilkadziesiąt ciosów w brzuch i klatkę piersiową. A kiedy była już martwa, siekierą próbowali odrąbać jej głowę, rozerwali nos i uszy. Krzysztof A. odciął jej palce i schował do skórzanej torebki. Zostawił tylko jeden…
Jednym z pierwszych kroków, które podejmują policjanci po przybyciu na miejsce przestępstwa, jest poszukiwanie odcisków palców. To dzięki niewidzialnym gołym okiem śladom – niczym po nitce do kłębka – można trafić do sprawcy zdarzenia. Czasami jest to skomplikowane, ponieważ wielu z nich nie ułatwia śledczym zadania i w swojej „pracy” używa rękawiczek, które maskują ślady. Są jednak ludzie, którzy nie zakładając niczego na dłonie i tak nie zostawiają po sobie żadnego tropu. To nie jest magia! Wprawdzie dotyczy to tylko kilkudziesięciu osób na świecie, nie wiadomo jednak, czy nie będzie ich przybywać!
Myśląc o mordercy, który potrafiłby pozbawiać życia kolejne osoby, nie pozostawiając śladów, w sposób pozwalający na unikanie konsekwencji swoich czynów, z reguły wyobrażamy sobie wybitnie inteligentnego, wyrachowanego człowieka, najczęściej wyszkolonego przez służby specjalne. Zgodnie z wyobrażeniami powinien on dysponować też rozległą wiedzą z różnych dziedzin, musi być też sprytniejszy od ścigających go policjantów. Prawda w tej materii bywa czasem zdecydowanie inna od wyobrażeń…
Obrońca mężczyzny powiedział w mowie końcowej, że „szum medialny nie sprzyja rzetelnemu oglądowi sprawy”, a jego klient jest stygmatyzowany jako „brutalny, opętany morderczym instynktem student prawa”. – Przecież miał prawo zareagować na zanieczyszczenie powietrza przez idących deptakiem mężczyzn. Do tego usłyszał: „Żryjcie to gówno” i jeszcze: „pedały”.
Ivan Milat jest największym i najbardziej znanym seryjnym mordercą w Australii, a dokonane przez niego zbrodnie należą do wyjątkowo makabrycznych na tamtym kontynencie. W latach 1989-1992 porwał i zamordował siedem ofiar w wieku od 19 do 22 lat – trzech Niemców, dwóch Brytyjczyków i dwóch Australijczyków. Wszyscy podróżowali autostopem. Udowodniono mu 7 zbrodni, ale mógł ich popełnić nawet kilka razy więcej. Śledczy przez ponad ćwierć wieku łudzili się, że zbrodniarz ujawni choć kilka szczegółów ze swojego przestępczego życiorysu. Na nadziejach się skończyło. Mężczyzna zmarł pod koniec października 2019 roku, do końca zapewniając o swojej niewinności.