Długość:
3 godziny 38 minut
Czyta:
Wojciech Stagenalski
Autor:
Polska Agencja Prasowa S.A.
cena
6,60 zł
Magazyn kryminalny „Detektyw” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 5 z 2020 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
Najpierw twierdził, że na dziewczynkę spadł worek z paszą który ją zabił. Następnie, że niechcący uderzył ją trzonkiem od wideł, gdy pracował w stodole, bo jej nie zauważył. Wreszcie powiedział, że ją udusił, a ciało wywiózł w pole. Potem próbował je spalić, ale ostatecznie wsadził do parnika, gdzie przygotowywano pokarm dla świń
Mężczyzna uderzył sąsiadkę pięścią w twarz, a gdy upadła na podłogę, nie przestawał jej bić, a potem zaczął ją dusić. Chwycił stojący przy kominku solidny, drewniany pieniek, który posłużył mu do masakrowania kobiety. Wreszcie wstał, ale wcale nie skierował się w stronę wyjścia. Było mu mało krwi: poszedł do kuchni, wziął nóż… Zadał sąsiadce kilkadziesiąt ciosów w głowę, szyję i klatkę piersiową. Gdy ostrze się wygięło, wrócił do kuchni po kolejny nóż i dobił ofiarę.
Z roku na rok rośnie liczba kobiet, które wpadły w sidła oszustów matrymonialnych. Coraz częściej ofiarami są panie z wyższym wykształceniem, bogate, z dużym bagażem doświadczeń życiowych: szefowe w korporacjach, lekarki, kobiety biznesu. Realizujące się w pracy, doskonale zarabiające. Zadbane, przekonane, że mogą konkurować z nastolatkami o atrakcyjnych mężczyzn. Kiedy wracają do domu, brakuje im męskiego towarzystwa. I, gdy wreszcie pojawi się ten jedyny, wymarzony, tracą dla niego głowę.
Ta historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna, a jednak wydarzyła się naprawdę. W środku Europy, w centrum Polski, pod koniec XX wieku, miało miejsce polowanie na czarownicę…
Tragicznym finałem miłości znanego biznesmena żyli nie tylko mieszkańcy Bydgoszczy. Historia komentowana była również przez media ogólnopolskie. Pokusiliśmy się o rekonstrukcję tych wydarzeń. Niektóre fakty, nie tylko z uwagi na upływ czasu, trudno ustalić. Wydarzenia często rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami, a świadkowie to samo zdarzenie opisywali w inny sposób. Dlatego wiele szczegółów tej historii mogło w rzeczywistości wyglądać trochę inaczej…
Płaczliwy ton, cierpiętnicza mina i zapewnienia, że nikogo nie chciał skrzywdzić, ale nie potrafi zwalczyć swoich skłonności, bo są silniejsze od niego. Taki był sposób Sławomira S. na „zmiękczenie” sądu. Działało, choć na zdrowy rozum nie powinno. Sędziami są przecież osoby dojrzałe, wykształcone i z doświadczeniem zdawałoby się wykluczającym wiarę w istnienie świętego Mikołaja i inne niestworzone historie.
Na chwilę przed utratą świadomości w głowie Leokadii K. zaświtała potworna wizja: znajduje się w dzikich ostępach z dala od cywilizacji, gdzie złapali ją ludożercy i nie tracąc czasu na pozbawienie jej życia, chcą ją żywcem upiec i zjeść. Dopiero następnego dnia uzmysłowiła sobie, że to nie był sen, lecz straszna rzeczywistość, która miała miejsce nie w żadnej Amazonii, lecz niedaleko jej domu, a rzekomymi ludożercami okazali się znani jej z widzenia mężczyźni…
Zaprzyjaźniła się z kilkoma wpływowymi osobami, które nie tylko jej uwierzyły i zaufały, ale również wprowadziły na nowojorskie salony. Anna Delvey umiejętnie manipulowała swoimi bogatymi znajomymi. Wielu z nich przyznało później: „Myśleliśmy, że ma tyle pieniędzy, że po prostu straciła rachubę”. Przyjaciele płacili jej ogromne rachunki za pobyty w hotelach w najdroższych kurortach, zabiegi masaży stóp, relaks w klubach i kolacje w restauracjach. Miała nawet własnego trenera fitness, pracującego również ze znaną aktorką Dakotą Johnson, o której niektórzy mówią „złote dziecko Hollywood”.
W 1984 roku grasował w dzielnicy czerwonych latarni w Tampie na Florydzie. Jego ofiarą padło dziesięć kobiet. Skazany na karę śmierci, przez ponad 30 lat odwoływał się od zasądzonego wyroku, ale w końcu dopadła go karząca ręka sprawiedliwości.