Długość:
3 godz. 5 min.
Czyta:
Maciej Więckowski
Autor:
Polska Agencja Prasowa SA
cena
6,60 zł
Magazyn kryminalny „Detektyw” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 8 z 2019 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
Czy w więzieniach siedzą tylko winni? Ostatnie przypadki Tomasza Komendy i Arkadiusza Kraski, a wcześniej Czesława Kowalczyka, pokazują, że niekoniecznie. Kolejnym zatrzymanym, który od lat walczy o swoją wolność, jest Jan P. Mężczyzna, skazany w 2005 roku na dożywocie, nadal przebywa w areszcie, mimo że wszystko wskazuje na to, że jego miejsce jest na wolności. Czy rzeczywiście?
Ćwierć wieku temu swój rozkwit przeżywała polska mafia. Słyszał o niej każdy, głównie za sprawą słynnej grupy pruszkowskiej czy gangu wołomińskiego. Co do tej drugiej, można mieć jednak wątpliwości, bo kojarzeni z nią mafijni bossowie tak naprawdę wywodzili się z innej podwarszawskiej miejscowości – Ząbek. Nie zmienia to faktu, że bliskość stolicy zapewniła im popularność.
O godzinie 1.15 w nocy z 3 na 4 sierpnia 2016 roku na numer mieszkającego w Mogilnie Andrzeja Pilarskiego został wysłany SMS o treści: „Kamila jest z nami. Chcesz córeczkę z powrotem, to zapłać 80 tysięcy”.
Dziewczyna została zabita w bardzo brutalny sposób. Z oględzin miejsca zdarzenia i późniejszej sekcji zwłok wynikało, że napastnik najprawdopodobniej wpadł w szał. On nie tylko chciał zabić ofiarę, ale wręcz ją unicestwić. Twarz była zmasakrowana, dłonie odcięte. Przez długi czas nie mogliśmy ich znaleźć. Czyżby zabójca liczył, że w ten sposób nie uda się nam zidentyfikować ofiary?
– Jacek powiedział, żebym pierwszy to zrobił… I że jak jej nie zgwałcę, to będę pi…, nie chłop – odpowiada cicho, ale wyraźnie.
Większość takich miejsc na rozrywkowej mapie Polski jest podobna do siebie. Ekskluzywne, dyskretne wnętrze, przyciemnione światła, taniec na rurze, napaleni faceci, gołe dziewczyny, mnóstwo alkoholu, nieprzyzwoicie wysokie ceny za picie i jedzenie. To jedna strona medalu. Ale jest też druga. Drinki, po których klienci tracą najpierw świadomość, potem pieniądze, wielkie pieniądze wyciągane z kont bankowych. Są tacy, którzy twierdzą, że to doskonale zorganizowane fabryki, do okradania naiwnych ludzi, za którymi stoją grupy przestępcze. Organy ścigania rozkładają ręce pomimo zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – Nie ma dowodów, że ktoś łamie prawo, ofiary same są sobie winne – przekonują śledczy w prywatnych rozmowach
– Jeden był pijany i bełkotał. Potem przyszedł drugi, ten bełkotał i seplenił. A na koniec doszedł trzeci, który bełkotał, nie wymawiał „r” i się jąkał. Przecież każdego by szlag trafił na miejscu. Każdy by wrócił do domu po siekierę – tak 54-letni Ireneusz P. tłumaczył policjantom motyw swojej brutalnej napaści na trzech mężczyzn przy ulicy Gdańskiej w Łodzi. Jednak gdy jego odciski palców trafiły do komputerowej bazy danych, śledczy zorientowali się, że mieli przed sobą wyrachowanego psychopatę.
Zbrodniczą karierę zaczął w wieku 12 lat od ataków na małych chłopców, których więził i brutalnie torturował. Po wyjściu z poprawczaka (za dobre sprawowanie) zamordował dwoje dzieci, za co został skazany na karę śmierci. Do egzekucji jednak nie doszło, ponieważ pierwszy wyrok zamieniono mu z czasem na dożywotnie pozbawienie wolności. Nigdy nie przeprosił za popełnione zbrodnie, ani nie wyraził choćby cienia skruchy.
Przyszedł dzień, kiedy wszystko zaczęło mu się walić na głowę. Nie umiał zarobić na utrzymanie rodziny. Niewierna żona zagroziła odejściem i zabraniem ukochanej córeczki. Zaczął myśleć o samobójstwie. Ostatecznie z niego zrezygnował. Chciał jeszcze raz zacząć wszystko od nowa, ale w tamten poranek coś w nim pękło. Wziął siekierę i zamordował matkę, żonę i córkę.