Długość:
2 godz. 54 min
Czyta:
Maciej Kowalik
Autor:
Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita
cena
6,60 zł
Magazyn kryminalny „Detektyw” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 8 z 2018 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
Podczas dwuletniego śledztwa policjanci i prokuratorzy nie ukrywali przed opinią publiczną, że zagadkowa śmierć kilkunastomiesięcznego chłopca, którego ciało znaleziono w niewielkim stawie, to jedna z najtrudniejszych spraw, z jakimi przyszło im się zmierzyć. Podejmowane na wiele sposobów próby ustalenia tożsamości dziecka spełzły na niczym. Przełom nastąpił po telefonie jednej z sąsiadek, którą zaniepokoiła nieobecność pięknego, grzecznego chłopca.
Damian Grzelski został zamordowany 8 listopada 1996 roku w mieszkaniu w Fordonie, dzielnicy Bydgoszczy. Ciało znalazł jego ojciec, kiedy wrócił po pracy do domu. Damian leżał w przedpokoju w kałuży krwi, miał podcięte gardło. Lekarz sądowy doliczył się kilkunastu ran kłutych zadanych prawdopodobnie nożem. Biegły patolog stwierdził, że śmierć nastąpiła między godziną 8 a 9 rano. Miał zaledwie 14 lat.
Szesnastoletni Mikołaj w rodzinnej podhalańskiej wsi miał ksywkę „Śmieszek”. Nie bez przyczyny. Delikatny uśmiech nie zniknął z jego twarzy, nawet wtedy, gdy w góralskim stroju leżał już w trumnie.
Pablo zza ciemnych okularów obserwował mężczyzn biegających za piłką. Otarł ręką spocone czoło. Wysoka temperatura i olbrzymia wilgotność powodowały, że problemem było samo oddychanie, a co dopiero mówić o bieganiu. Z uznaniem spojrzał na swoich zawodników. Ukradkiem zerknął na zegarek – do końca meczu pozostało tylko 5 minut. Jeśli jego chłopcy szybko nie strzelą wyrównującego gola, to straci postawione na nich pieniądze. Gra na małym boisku jest bardzo szybka. Tutaj wynik może zmienić się błyskawicznie. Jednak nie o pieniądze mu chodziło. Stać go było na przegraną. Na handlu kokainą zarabiał miliony tygodniowo. To była gra o honor.
Jednostki wojskowe bardzo rzadko są celem przestępców, bo jak mówią eksperci „nic w wojsku nie dzieje się bez wiedzy wojska”. Wiadomości z „wewnątrz” są konieczne, aby operacja zakończyła się sukcesem. Ba, może się zacząć tylko i wyłącznie dzięki informatorom.
Przyjechali wezwani na interwencję z powodu awantury domowej. W domu było cicho, drzwi uchylone. Policjantka wchodziła do środka, gdy zza uchylonych drzwi na jej głowę spadł cios siekierą. Kobieta zachwiała się i w tym momencie dostała drugie uderzenie…
Powszechnie szanowany obywatel miasteczka na Dolnym Śląsku przez kilkanaście lat w zaciszu swojego niewielkiego, skromnego mieszkania mordował włóczęgów, żebraków i bezdomnych. Kiedy jedna z niedoszłych ofiar złożyła obciążające go zeznania, policja nie dała wiary tym rewelacjom. – Przecież to niemożliwe, żeby Karl zrobił ci coś złego, on nawet muchy by nie skrzywdził. Jednak mężczyzna twardo obstawał przy swoim. – On chciał mnie zabić!
Nowojorskie metro w latach 80. przypominało piekło. Na porządku dziennym były tam zabójstwa, gwałty, kradzieże i pobicia. Nagle pojawili się Guardian Angels. Początkowo pasażerowie sądzili, że to kolejny gang. Kiedy jednak dowiedzieli się, co tak naprawdę zamierzają robić Aniołowie, orzekli, że to grupa samobójców.
Kobieta walczy z czasem. Wkrótce może zginąć niewinny człowiek. Próbuje powstrzymać mężczyznę: „Nie jedź! Zostań! Wszystko przemyśl!”. Jeszcze ma nadzieję, że on opanuje wściekłość i nie wsiądzie do samochodu, w którym leży naładowany rewolwer.