Długość:
2 godziny 41 minut
Czyta:
Maciej Kowalik
Autor:
Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita
cena
6,60 zł
Magazyn kryminalny „Detektyw Wydanie Specjalne” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 4 z 2017 roku zatytułowane „Oblicza zazdrości” a w nim najlepsze teksty do posłuchania.
Na co dzień mamy wiele powodów do zazdrości, bywamy zazdrośni o partnerów, o to, że komuś powodzi się lepiej finansowo. Zazdrościmy urody, pozycji zawodowej, a nawet społecznej. Jedni z niej wyrastają, innych trawi do ostatnich chwil życia. Niektórych to uczucie motywuje do twórczego działania, a innych doprowadza do zbrodni. Bez wątpienia jest to bardzo silne uczucie. Jacek Kaczmarski w piosence „Siedem grzechów głównych” śpiewał: A zazdrość nie wie, co sen i po cichu zabija. Nie pozwólcie, aby toczyła Was zazdrość. Przeczytajcie ten numer Wydania Specjalnego i przekonajcie się, do czego może ona doprowadzić.
W wydaniu:
Znalezione przez przypadkowego przechodnia zwłoki były tak zmasakrowane, że policjanci doznali szoku. Ciało młodej kobiety było nagie, z mnóstwem ran zadanych nożem, najwięcej w okolicach intymnych. Postawiono na nogi cały wydział kryminalny. Policjanci przypuszczali, że mogą mieć do czynienia z wyjątkowym dewiantem seksualnym. Tacy mordercy są szczególnie niebezpieczni. Podnieceni i zadowoleni z dokonanej zbrodni potrafią szybko zaatakować ponownie.
– Drzwi były otwarte i od strony kierowcy, i od pasażera. Zobaczyłem Helenę, miała podcięte gardło. Włoch leżał obok. Dziecko było wcześniej z nimi. Zaczęliśmy go szukać… Znalazło się w domu, okazało się, że uciekło – opowiada jeden z mieszkańców Ch. – Głowa tej kobiety wisiała tak paskudnie, że ciężko to opisać. Poderżnięta była. Jak rzeźnik zabił. Najgorszy bandyta by tego nie zrobił – mężczyzna odtwarza krwawe sceny.
Kiedy ich związek zaczął się wypalać, Urszula G. wpadła na pomysł, jak zatrzymać przy sobie Piotra T. Powiedziała mu, że jest w ciąży, co nie było prawdą. Ona jednak świadomie grała rolę ciężarnej. To miały być dopiero pierwsze tygodnie, więc nie było jeszcze widać zaokrąglonego brzuszka. Kobieta liczyła, że na wieść o dziecku ożyje ich miłość. Jednak tak się nie stało. Piotr T. nie wyglądał na zachwyconego wiadomością. Nadal spotykał się z innymi kobietami, jasno dając do zrozumienia Urszuli, że nie wiąże z nią planów wspólnego życia. Tego się raczej nie spodziewała…
Magdalena K. miała życie jak z bajki. Była piękną, młodą kobietą, którą poślubił bardzo bogaty krewny katarskiego szejka. Luksusowe samochody, ekstrawaganckie wille i najdroższa biżuteria stały się codziennością dla dziewczyny, która jeszcze na studiach dojeżdżała na wykłady do Szczecina pekaesem.
Trzy lata trzeba było czekać, aż zagadka zabójstwa 17-letniej Magdaleny E. z R. zostanie rozwiązana i osoba winna śmierci ślicznej młodej dziewczyny trafi za kratki. Policjanci od początku podejrzewali, kto zamordował nastolatkę, ale nie mieli wystarczających dowodów, by przedstawić zarzuty.
1 lipca 1890 roku w Warszawie mówiono tylko o tym – w mrocznej garsonierze kamienicy przy Nowogrodzkiej 14 odkryto ciało jednej z najbardziej uwielbianych ówcześnie polskich aktorek. Maria Wisnowska słynęła z licznych romansów, ale co do tożsamości zabójcy nie było wątpliwości. Czy to jednak możliwe, że rosyjski żołnierz Aleksander Barteniew zastrzelił „Wisienkę” na jej własne życzenie?
Kiedy Irek zorientował się, że rodzice znaleźli swoją „córunię”, schował się w piwnicy. Zdezorientowana matka chłopaka pobiegła za nim. Doszło do szarpaniny. Irek złapał za siekierę i rzucił się na rodzicielkę… Zalana krwią kobieta zdołała zawołać męża, który wpadł do pomieszczenia i wyrwał chłopakowi siekierę.
Pierwsze informacje o zabójstwie w dalekim Komsomolsku nad Amurem wyglądały jak streszczenie mocnego horroru. Wynikało z nich, że 16-letni chłopak zazdrosny o swoją dziewczynę odciął głowę swojemu starszemu o trzy lata konkurentowi. Kroniki kryminalne naszego wschodniego sąsiada co pewien czas szokują informacjami o popełnianych przestępstwach, jednak o takiej makabrze dawno
nikt tam nie słyszał. Pod koniec października 2017 roku, 12 miesięcy po dramacie, zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie.
Zaczęli tłuc mężczyznę pięściami, gdzie popadnie. Bili na oślep, wsadzając w to maksimum siły. Twarz Marcina B. po kilku minutach zmieniła się w krwawą miazgę, jednak on sam ciągle jeszcze żył. Wił się przed nimi, próbując się ratować. Oprawcy ciężko dyszeli. Nie mieli pojęcia, że zabicie człowieka kosztuje tak dużo energii. Mimo że tłukli, ile wlezie, skatowany człowiek ciągle jeszcze się ruszał. Ciągle oddychał. – A co się będziemy pier… – powiedział jeden z oprawców. Następnie wyciągnął z kieszeni niewielki składany nóż. Otworzył go i nachylił się nad ofiarą. Złapał za włosy, odgiął głowę do tyłu i przejechał ostrzem po gardle. Powtórzył w drugą stronę.