W kilka dni później poszła za ciosem i namówiła Stevena, który przyjechał z Arizony na spotkanie z dziećmi, by je przywiózł w umówione miejsce. Jak ocenił później psycholog, spotkanie to zrujnowało  wysiłki przywrócenia dzieciom spokoju. Zwłaszcza Christie wykazała silne zdenerwowanie i straciła spokojny sen. Choć oboje ze Stevenem złamali prawo, Diane była z siebie wyjątkowo zadowolona, bo udało jej się wyprowadzić wymiar sprawiedliwości w pole i udowodnić swoją przewagę nad detektywami i prokuratorem.

Na tym etapie już piła, przyjeżdżając często do domu rodziców w stanie nietrzeźwym, aż kipiąc nienawiścią do całego świata. Brakowało jej dzieci i mężczyzny, więc szybko wprowadziła w czyn przewrotny plan, korzystając z umiejętności i doświadczeń nabytych w urzędzie pocztowym w Arizonie. Tym razem oszczędziła kolegów listonoszy, koncentrując uwagę na upatrzonym kliencie. Był to Jerry Brown, młodszy od niej o rok reporter małej lokalnej gazety, bijący na głowę dotychczasowy ideał mężczyzny, włącznie ze Stevenem i Herbertem. Solidnie wykształcony, kawaler, wyjątkowo przystojny, chwilowo wolny i nudzący się w letnie wieczory, padł łatwą ofiarą talentów „księżniczki Di”.

Było za późno, gdy  po serii intymnych spotkań próbował uwolnić się z sieci, właściwie dla ratowania reputacji reportera pracującego w małym środowisku. Zapowiedział oficjalny koniec letniej przygody,  nie zdając sobie sprawy, że właśnie pada ofiarą przebiegłej manipulacji. Diane zdążyła już wyciągnąć ich znajomość na lokalny deptak i do barów. Miała też co do niego precyzyjnie opracowany plan. Wymusiła na nim ostatnie spotkanie w dniu wyznaczonym dokładnie tak, jak przed rokiem planowała swe inseminacyjne sesje w klinice płodności w Kentucky. Tym razem był to strzał w dziesiątkę.

 

Sterroryzowany jej napastliwością kochanek zmienił adres i telefony, lecz ona właściwie już go nie potrzebowała, bo spełnił oczekiwaną rolę. Kolejny reproduktor w jej życiu!

– Zaszłam w ciążę, ponieważ tak bardzo brakowało mi córeczek i synka – tłumaczyła swe egoistyczne motywy w rozmowie z reporterką telewizyjną. – Nic mi nie potrafi zastąpić dzieci, tego wszystkiego, co one potrafią mi dać. Dawały mi miłość, zadowolenie i motywację do życia; były źródłem szczęścia. A teraz to wszystko stało się przeszłością. Teraz oni mi to odebrali…

Oni – to znaczy: wymiar sprawiedliwości. Paradując po Eugene z rosnącym brzuchem udowodniała swą przewagę nad nieżyczliwym światem. Przeciwnikom i  wrogom wykazała swój spryt i witalność. Przecież nie odebrali jej wszystkiego, a już na pewno jej niezaprzeczalnej zdolności rozrodczej, o której tak wiele kobiet mogłoby tylko marzyć. Nie odebrali jej talentu do wodzenia mężczyzn za nosy. Jej szósta ciąża była zaplanowaną demonstracją, wyzwaniem rzuconym niesprawiedliwemu światu.

Tadeusz Wójciak

Na kolejną, ostatnią część historii o dramatycznych wydarzeniach ze Stanów Zjednoczonych zapraszamy już jutro. Nie przegap!

< 1 2 3

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]