Przyznała się do zabójstwa 4 mężów i kilku członków najbliższej rodziny. Zabijała ich, ponieważ szybko jej się nudzili, stawali na drodze do szczęścia
28 maja 2019
W pierwszych wyjaśnieniach Nannie Doss tłumaczyła motywy swojego postępowania w następujący sposób: – Nigdy nie robiłam tego z powodów materialnych, choć jeśli nadarzała się okazja, aby odebrać pieniądze z polisy na życie, to czemu miałabym tego nie zrobić. Potem częściowo wycofała się z samooskarżenia, przyznając się jedynie do otrucia czterech mężów. Policja podejrzewa, że ma na sumieniu aż dwanaście osób!
Kiedy mówimy o seryjnych zabójcach, wyobraźnia podsuwa nam obraz mężczyzny najczęściej prymitywnego, wulgarnego, który już samym swoim wyglądem budzi strach i odrazę. Kobiety o wiele rzadziej zapełniają listy seryjnych zbrodniarzy, a mimo to potrafią być równie niebezpieczne. Potrafią też doskonale się maskować, bywają uwodzicielskie, zuchwałe i przebiegłe.
Jak stwierdził Bogdan Lach na łamach książki „Profilowanie kryminalistyczne”: „Kobieta jako zabójca zawsze stanowiła pewnego rodzaju zjawisko anormalne. Jak wskazują statystyki badań nad przestępczością, w większości krajów kobiety popełniają zdecydowanie mniej przestępstw z użyciem przemocy niż mężczyźni. Przeciętnie mężczyźni są sprawcami 90 procent zabójstw i około 86 procent rozbojów. Kobiety popełniają najczęściej drobne przestępstwa, jak kradzieże, oszustwa finansowe itp. Zabójstwa dokonywane przez kobiety są zdecydowanie rzadsze”.
Kiedy jednak dokonują najcięższej ze zbrodni, często porażają okrucieństwem, wyrachowaniem i opanowaniem. Istne bestie w ludzkiej skórze…
Życie to nie bajka
Jedną z nich była Nannie Doss, bardziej znana jako „Chichocząca Babcia”, „Arszenikowa Nannie” lub „Wesoła Wdówka”, działająca w pierwszej połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych. „Była karykaturą amerykańskiej gospodyni domowej. Z obsesją na punkcie małżeństwa, a także gotowania. Swojego uroku używała, by zdobywać i zabijać – truć mężczyzn. Uwielbiana przez media. Rozkochała w sobie dziennikarzy” – napisała o niej Tori Telfer, autorka książki „Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach”.
– Szukałam idealnego partnera – powiedziała Nannie Doss policji po tym, jak została aresztowana za morderstwo swoich mężów. – Szukałam prawdziwego romansu w swoim życiu.
Pyzata kobieta w okularach pasjami czytała magazyny i książki o romansach. Uciekała w nierealny świat, szukając uczucia jak z bajki także na co dzień. Ponieważ się to nie udawało, zamordowała czterech ze swoich pięciu mężów. Najprawdopodobniej gdyby nie została zatrzymana przez policyjnych detektywów, nie poprzestałaby na zbrodniach, a lista jej ofiar byłaby jeszcze dłuższa. Tak przynajmniej przekonywali śledczy, którzy mieli z nią do czynienia.
Zwykły człowiek oglądając jej portrety, nie może pojąć, jak to się stało, że ta sympatyczna, starsza pani o zniewalającym, ciepłym uśmiechu mogła być seryjną zabójczynią. Na wielu zdjęciach, czy to z policyjnych przesłuchań, sal sądowych, czy rozmów z adwokatami, za każdym razem widzimy uśmiechniętą kobietę. Taka też była przez całe życie. Uśmiech nie schodził jej z ust, pomimo że los tak ciężko ją doświadczył. Pochowała czterech mężów i kilka osób z najbliższej rodziny. Dopiero po latach okazało się, że nie był to przypadek.
Co miała na sumieniu „Wesoła wdówka”? Dowiedz się sięgając po kwartalnik „Detektyw – Wydanie specjalne”, w którym znajdziesz tekst Mariusza Lubienieckiego „Romans z trucizną”.
Wiele ciekawych i intrygujących tematów kryminalnych znajdziesz w najnowszym kwartalniku „Detektyw – Wydanie Specjalne” nr 1/2019 w sprzedaży do 3 czerwca 2019 roku, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.