Seryjny morderca nie zaprzestał swojej działalności. Po kilku miesiącach zapowiedział, że to nie koniec… – cz. 2/6
23 grudnia 2018
W październiku 1974 roku, w dziewięć miesięcy po masakrze dokonanej na rodzinie Otero, a w siedem po pozbawieniu życia Kathryn Bright, morderca zatelefonował do redakcji dziennika „The Wichita Eagle”.
Dał redaktorom namiary na podręcznik inżynierii w bibliotece publicznej miasta Wichita. Udali się tam bezzwłocznie, odszukali tę książkę, a w środku natrafili na list od zbrodniarza. Zapowiadał kolejne morderstwa. Na dowód swej wiarygodności podał kilka szczegółów z miejsca zbrodni, znanych tylko jemu i policji. Pomógł tym listem trzem podejrzanym, na których skoncentrowała się uwaga policji.
„Chcę oszczędzić tych trzech niewinnych obywateli, a także wasz cenny czas. Tych trzech facetów pod waszym czujnym okiem chętnie podszyłoby się pod mój dorobek, bo zależy im na popularności. Oni nie mają z tym nic wspólnego. Sprawcą jestem tylko ja i nikt mi nie pomagał” – napisał w anonimie, wyjaśniając również motywy swego postępowania.
Bardzo mi przykro, że cierpią ludzie. Nie potrafię kontrolować swych odruchów. Założę się, że nazwaliście mnie już psychopatą trapionym ciężkimi zboczeniami seksualnymi. Sam nie wiem, kiedy bestia zapanowała nad moją świadomością. Ale już tam jest i tkwić będzie na zawsze. Kto może mi pomóc? Załóżmy, że powiem komuś o zbrodni. Nie uwierzy, zbagatelizuje, wyśmieje, a w najgorszym razie zadzwoni na policję.
Dalej morderca zapowiada następne zbrodnicze napady. Pisze dość nieskładnie, plącze myśli: „Ponieważ nad bestią w sobie zapanować nie potrafię, ucierpię nie tylko ja, lecz także społeczeństwo. Ludność powinna być wdzięczna, że tacy jak ja nie zawsze przystępują do bezpośredniej akcji, ale potrafią się wyładować w marzeniach, wyobrażając sobie torturowanie bezwolnych ofiar. To bestia prowadzi ze mną taką grę. Może to wy jesteście w stanie ją powstrzymać. Ja jestem bezsilny. Jestem pewien, że bestia już wybrała kolejną ofiarę, czy nawet więcej ofiar. Jeszcze nie wiem, na kogo przyjdzie kolej. Może będę już wiedział po przeczytaniu mego listu w gazecie, a może już wtedy będzie po wszystkim. Życzę udanego polowania – Wasz Prawdziwie Winny”.
Pod listem, ze zrozumiałych względów, nie było imienia i nazwiska. Jednak morderca nie chciał być anonimem. Wybrał już dla siebie kryptonim BTK, od angielskich słów bind them, torture them, kill them. Wiąż, torturuj, morduj. „Już wkrótce całe miasto będzie mówić o kolejnych ofiarach” – napisał w zakończeniu.
Szósta ofiara
Jednak groźbę tę spełnił dopiero trzy lata później. Wczesnym wieczorem, 17 marca 1977 roku, pozostawił samochód w swym ulubionym miejscu, na ogromnym parkingu przy supermarkecie „Dillons”. Ludzie wysiadają ze swych pojazdów, spieszą po zakupy, a on zmierza w przeciwnym kierunku, w stronę domu przy Hydraulic Street. Pewnym, zdecydowanym krokiem podchodzi do frontowych drzwi i naciska na dzwonek. W domu jest ciemno i nikt nie otwiera. W podnieceniu graniczącym z wściekłością przemierza kwadrat kilku ulic. Z naprzeciwka biegnie chłopiec. BTK zatrzymuje go, rzuca z pamięci pierwsze z brzegu nazwisko, wyjaśnia, że jest detektywem i poszukuje tego człowieka. Chłopiec wzrusza ramionami w niepewnym geście, szybko podbiega do pobliskiego domu i znika w oświetlonym wnętrzu.
BTK podchodzi do drzwi, które minutę wcześniej zatrzasnęły się za chłopcem. Naciska guzik dzwonka, chłopiec otwiera, przestępca pokazuje mu jakąś wyjętą z portfela fotografię. Znów przedstawia się jako prywatny detektyw i tłumaczy, że chce zidentyfikować jednego z poszukiwanych ludzi. Chowa fotografię, a spod pachy wyciąga rewolwer, wpycha chłopca do środka i zatrzaskuje drzwi. Z sypialni wybiega kobieta w szlafroku, krzyczy przeraźliwie, lecz cichnie, gdy lufa rewolweru dotyka twarzy. Napastnik cichym, spokojnym głosem tłumaczy kobiecie, że jest w kłopocie. Nie ona, tylko on. Ma poważne problemy seksualne, jego wyobraźnia podsyła mu coraz to nowe żądania, z którymi on musi sobie jakoś radzić. Dlatego wybrał jej dom. Na nią padło, więc to ona musi mu pomóc uporać się z jego potrzebą. Wyjaśnia kobiecie, że to nie pierwszy raz; napadał już wcześniej. Musi ją tylko związać, musi związać również dzieci.