Skąd napastnik mógł wiedzieć, że spotka ją na mało uczęszczanej wiejskiej drodze? Dlaczego zatrzymała się na jego wezwanie? cz. 4/6
4 maja 2019
Dlaczego nie walczyła o dzieci? Dlaczego ten rzekomy bandyta strzelał najpierw do dzieci, a potem do niej? Przecież to ona była w posiadaniu kluczyków do samochodu, który on chciał ukraść. Przecież to ona, a nie dzieci, była przeszkodą w zdobyciu auta. Dlaczego w ogóle strzelał, skoro chodziło mu o zawładnięcie pojazdem?
Listonosz Herbert Smith został upolowany przez Dianę na parkingu przed pocztą, przy pomocy jej konwencjonalnej broni zaczepnej w postaci krótkiego, namiętnego pocałunku. Stało się to pod koniec lata 1982 roku, gdy symptomatyczny wyciek na bieliźnie uświadomił jej konsekwencje rozpustnego trybu życia i zmusił do myślenia o stałym partnerze. Wymyśliła więc sobie, że w tej konkurencji nikt nie zastąpi mężczyzny imieniem Herbert, który nie potrafił się oprzeć urokowi nie tylko jej nagiego biustu, celowo eksponowanego przy pakowaniu poczty.
Herbert pozostał pod wrażeniem jej inteligencji; imponowała mu zwłaszcza sprawność jej mózgu. Posiadała niesamowitą pamięć. Potrafiła zapamiętać aż trzydzieści sześć tras doręczania listów – tłumaczył detektywom z Oregonu. Jednak najbardziej chodziło mu o szybki relaks po pracy, spędzał więc w domku Diane, w zależności od nastroju, od trzydziestu minut do półtorej godziny. Po pierwszych, wielce pozytywnych, doświadczeniach dziwił się plotkom rozsiewanym przez listonoszy po urzędzie: przy nim Diane zachowywała się jak potulna kotka, kontrolująca swe pazury i zęby.
Herbert najzwyczajniej źle odczytał intencje Diane. Gdy w przerwach między łóżkowym treningiem mówiła mu o potrzebie ustatkowania się w życiu, a więc znalezienia kandydata na ojca swoich dzieci i męża dla siebie, nie kojarzył tego z własną osobą. On takich przygód jak z nią, tolerowanych przez zakochaną w nim żonę, miał za sobą już wiele. Za późno dostrzegł, że koleżanka z pracy najwyraźniej wrabia go w rolę jedynego, stałego mężczyzny. Próbował się wymotać z tej znajomości, lecz raptem doszło do niego, że do pewnego stopnia dał się już uzależnić od rytuału szybkich spotkań po pracy. Z rosnącym zaniepokojeniem słuchał jej nieodpowiedzialnych mrzonek o studiach medycznych, karierze lekarskiej, robieniu wielkich pieniędzy, kupnie ogromnego domu. Obserwował jej chaotyczne i nieudane próby spełniania tych planów.
To mniej więcej w tym czasie Diane jeździła do kliniki w Kentucky na bezskuteczne zabiegi inseminacyjne, zakładała swoją klinikę zastępczego macierzyństwa, brała pierwsze kursy medyczne w college’u, a wszystko to pękało po kolei jak przysłowiowa bańka mydlana. Diane chciała, żeby Herbert pokazywał się z nią na ulicy i rozpowiadała o ich romansie w pracy, domagając się, by wszyscy zaczęli ich uważać za oficjalną parę. Podczas dorocznego pikniku dla rodzin załogi urzędu, demonstracyjnie zajęła miejsce obok Herberta i Elizy, by rozmawiać sobie z żoną swego kochanka, jak ze starą znajomą, choć dotychczas znały się przecież tylko ze słyszenia.
Herbert wpadał w panikę i kilkakrotnie z nią zrywał, lecz Diane za każdym razem udawało się wciągać go znów w pułapkę. Sprawa najwyraźniej wychodziła już poza ramy przyjemnych i krótkich ćwiczeń w łóżku. Diane kazała sobie wytatuować czerwoną różę na prawym ramieniu z wielkimi literami układającymi się w słowo „Herbert”. Zażyczyła sobie, by on również sprawił sobie taki ornament, rzecz jasna – z jej imieniem – lecz odmówił. Nie był jednak w stanie uwolnić się od natrętnej kobiety i seksu, który mu dawała.
Trwało to i trwało, a ja nie potrafiłem wyrwać się z tego omamu – opowiadał później detektywom, z żoną obecną przy jego zeznaniach.
– Z Diane spędzałem cały dzień w pracy, a potem całą noc. I tak dzień po dniu, noc po nocy, przez kilka miesięcy. Robiła wszystko co w jej mocy, bym nie miał chwili na myślenie. Byłem po prostu cały czas tylko z nią…
Herbert nie ukrywał w zeznaniach: Miałem mózg wyprany już do tego stopnia, że tuż przed Świętem Dziękczynienia 1982 roku, obiecałem rozstać się z Elizą i wynająłem z Diane małe mieszkanie, do którego jednak nigdy nie przeniosłem swoich rzeczy. Herbert zapijał swe rozterki dużą ilością whisky. Jack Daniels i Jim Beam stale dyżurowali pospołu na stoliku obok łóżka Diane. Potem wyjaśniał, że większość niepoważnych decyzji podejmował pod wpływem alkoholu. Proponował żonie rozwód, ona nie wyrażała zgody. Uciekał od Diane, potem do niej wracał. Diane brała sprawy w swoje ręce i telefonowała do rywalki, pisała do niej listy. Eliza chciała jednak uratować swe małżeństwo. Była na tyle mądra, by traktować to ogromne zamieszanie w życiu uczestników trójkąta jako zaledwie przejściowy kataklizm.
Strach o życie
Eliza wcale się nie myliła: starcie dwóch aż tak przeciwstawnych charakterów, które łączy tylko łóżko, ucieczki i powroty, depresje i uniesienia podlewane alkoholem, wcześniej czy później groziło spektakularnym wybuchem. Już wkrótce cierpliwa żona została wezwana na ratunek, gdy Herbert wybrał ucieczkę w sytuacji grożącej śmiercią lub kalectwem.