Dramat na warszawskiej Białołęce. W pożarze zginęło sześć osób. Biegły wykluczył podpalenie, prokuratura umorzyła śledztwo
20 kwietnia 2020
Po tragedii, do której doszło w Boże Narodzenie 2018 roku, po niemal półtora roku prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie pożaru na Żeraniu. Zginęło wówczas sześć osób.
Przy ulicy Spedycyjnej na warszawskim Żeraniu, gdzie znajdują się hale i zielone zagajniki, grupa bezdomnych wybudowała prowizoryczne altany. To tam w Boże Narodzenie 2018 roku, po pożarze jednej z altan, strażacy wydobyli sześć spalonych ciał. Prokuratura badała od tej pory przyczyny tragedii. Jedną z wersji, jaką badali śledczy, było celowe podpalenie. Początkowo nie udało się zidentyfikować ofiar. Byli to bezdomni, nie mieli przy sobie żadnych dokumentów.
Jak przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś, 14 kwietnia Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ umorzyła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania „zdarzenia w postaci pożaru, w następstwie którego śmierć poniosło sześć osób”.
– Jak wynika z ustaleń śledztwa, w szczególności opinii biegłego z zakresu pożarnictwa, najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru była awaria instalacji lub urządzeń elektrycznych. Do budynku był podłączony przedłużacz zasilający prąd z sąsiedniego magazynu. Na miejscu stwierdzono intensywnie wypalone przewody instalacji elektrycznej. Na jej elementach ujawniono ślady zwarć. W drewnianym budynku, częściowo przykrytym plandekami z tworzywa sztucznego oraz ociepleniem styropianowym, znajdowały się cztery butle gazowe, z których jedna podczas pożaru uległa rozerwaniu – przekazał prokurator.
Rzecznik wytłumaczył też, w jaki sposób biegli wyjaśniają śmierć sześciu osób.
– Spalane przedmioty z tworzywa sztucznego wytworzyły dużą ilość toksycznego dymu, który spowodował utratę świadomości sześciu śpiących osób, znajdujących się w stanie znacznej nietrzeźwości. Wszyscy mieli około trzy promile alkoholu we krwi. Biegły wykluczył celowe podpalenie z zewnątrz. Nie było możliwym przypisanie odpowiedzialności konkretnej osobie (w tym komukolwiek z pokrzywdzonych) za spowodowanie awarii, z uwagi że wadliwość instalacji elektrycznej mogła wiązać się z dowolnym momentem z przeszłości, niekoniecznie z okresem bezpośrednio poprzedzającym zdarzenie – wyjaśnił.
Dodał też, że przeprowadzone czynności oraz badania pozwoliły ostatecznie na ustalenie tożsamości wszystkich pokrzywdzonych.
Źródło: tvnwarszawa.pl