ARCHIWALNE WYDANIE

1/2019 (389)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Patologia online Dziwny jest ten świat… szczególnie mediów elektronicznych. Od wielu miesięcy „gwiazdeczkami” internetu – na szczęście tylko dla niektórych ludzi – są patostreamerzy. Ta niezrozumiała dla wielu nazwa pochodzi od słów „patologia” i „streaming” (ang. transmisja na żywo), czyli w połączeniu – patostreaming. Patostreamerzy to ludzie, którzy na swoich internetowych kanałach są wulgarni, urządzają awantury, klną, obrażają innych. Wszystko to okraszone alkoholem: mocnym i w dużych ilościach. Takie „ustawki” każdego dnia oglądają podobno setki tysięcy Polaków. Dzięki temu twórcy wątpliwej jakości produktu zarabiają nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Ciekawe, do czego jeszcze posuną się patostreamerzy, doskonale znający najniższe ludzkie instynkty. Przed kilkoma miesiącami największe światowe serwisy społecznościowe wypowiedziały wojnę temu zjawisku i zaczęły zamykać te najbardziej brutalne kanały gdzie np. zachęcano nieletnich do rozbierania się przed internetową kamerą. Jeszcze bardziej cieszy wiadomość, że tego rodzaju internetowej aktywności zaczęła przyglądać się policja i prokuratura. Dobry humor psuje jednak świadomość, że patostreaming jest zjawiskiem, które na tak szeroką skalę rozwinęło się tylko w Polsce. Przedstawiciel światowego giganta – firmy Google – podczas „okrągłego stołu” zorganizowanego przez Rzecznika Praw Obywatelskich, dotyczącego zjawiska patostreamingu podkreślał, że podobnych zgłoszeń firma nie ma z innych krajów. To niestety polska specjalność, ale to akurat nie jest powodem do dumy!

Krzysztof Kilijanek