ARCHIWALNE WYDANIE

7/2016 (359)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Kiedyś przed wakacjami ostrzegano przed narkotykami, natomiast w ostatnich latach olbrzymim problemem wydają się być dopalacze. Można je kupić w najmniej spodziewanych miejscach i pod bardzo dziwną postacią. Przed kilkoma tygodniami krakowscy policjanci zlikwidowali sklep z dopalaczami działający w centrum miasta pod szyldem „punktu ksero”. Jak się okazało, maszyna, która powinna służyć do kserowania, nie była nawet podłączona do prądu… Pomysłowość sprzedawców nie zna granic. Te groźne dla zdrowia i życia substancje były już sprzedawane jako pochłaniacze wilgoci, chemia gospodarcza, wkłady do papierosów elektronicznych, a nawet jako materiały modelarskie. Doskonale zorganizowane gangi sprowadzają dopalacze najczęściej z krajów azjatyckich: m.in. z Chin i Indii. Zdarza się, że osoby, które zajmują się ich sprzedażą, dodają do nich np. trutki na myszy, różnego rodzaju substancje chemiczne, zagrażające zdrowiu i życiu ludzi. Walka z dopalaczami nie należy jednak do łatwych. Wynika to przede wszystkim ze skomplikowanych przepisów, których zawiłości wykorzystują sprzedawcy „śmierci w kolorowym opakowaniu”. Apeli nigdy dość, więc możemy tylko prosić. Uświadamiajcie młodych ludzi, że nawet w jednej tabletce może czaić się olbrzymie zagrożenie. Dopalacze niosą śmierć i nie wolno tego ukrywać!

Krzysztof Kilijanek