Bestia z Żar - Agnieszka Kozak
Zagadkowa śmierć kaprala - Mariusz Lubieniecki
Rudowłosa - Adam Werner
Szpital w ogniu - Leon Madejski
Rodzinny skarb - Konrad Szymalak
Namawiając do picia, obciążasz swoje sumienie - Ryszard Bukowski
Cwaniaków nie tolerujemy - Dariusz Gizak
Uwodziciel z miłości - Anna Pacuła
Ani popiół, ani diament - Jerzy Ublik
Wyrok na komunistycznego bohatera? - Krzysztof Strug
Chłopcy z dobrych domów - Laura Smokowicz
Przemilczane katastrofy cz. IV - Anna Jagodzińska
Oszuści matrymonialni od lat stosują te same metody działania. Poznają swoje ofiary najczęściej na portalach randkowych i społecznościowych, obiecują złote góry, rozkochują w sobie, by w końcu wyłudzić pieniądze i zniknąć. Dlaczego dorosłe, rozsądne osoby dają się na to nabrać? I to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. A jak to wyglądało w czasach, kiedy nie było internetu? Czy problem oszustów matrymonialnych nie istniał? Nic bardziej mylnego! To właśnie w czasach Polski Ludowej działał największy krajowy uwodziciel XX wieku. Mowa oczywiście o Jerzym Kalibabce. Jego urokowi - choć nie był ani wysoki, ani szczególnie przystojny - uległo ponad 200 kobiet. Ofiar było zdecydowanie więcej, ale wiele z nich, zwłaszcza tych zamężnych, wolało przemilczeć stratę gotówki czy biżuterii, niż zgłaszać się z tym na milicję… Jak Kalibabce udało się zbałamucić tyle „kocmołuchów” (tak określał swe zdobycze)? Prawdopodobnie dzięki dużej pewności siebie i przekonaniu, że jest stworzony do wyższych celów niż praca. Zresztą sam mówił: – Jestem najprzystojniejszy w tym kraju i nie ma potrzeby, abym niszczył sobie ręce; tylko chamy i motory pracują. Kulisy działalności słynnego podrywacza to jeden z tematów, który podejmujemy w tym numerze. Zapraszam do lektury
Monika Frączak