Co roku policjanci otrzymują kilkaset zgłoszeń dotyczących fałszywych ofert wynajmu mieszkania w nadmorskich miejscowościach. W Sopocie w połowie lipca podczas poszukiwania wynajętego lokalu spotkało się dwóch mężczyzn.

Jak się okazało, obaj mieli wynajęte mieszkanie dokładnie pod tym samym adresem. Co więcej, blok nawet nie istniał.

Metoda oszustów na „wakacyjną kwaterę” nie jest niczym nowym, jednak cały czas zbiera swoje żniwo. Schemat działania jest bardzo prosty. Oferta przedstawia atrakcyjny lokal w dobrej lokalizacji i niskiej cenie. Dodatkowo takie mieszkania dostępne są nawet w samym szczycie sezonu urlopowego.

– W tym sezonie mieliśmy już 10 takich zgłoszeń – mówił Onetowi Tomasz Kwaśnik z kołobrzeskiej policji. – Dotyczą mieszkań, które nawet nie istnieją albo ich prawdziwi właściciele nie mają pojęcia o tym, że zostały wynajęte. Sytuacja powtarza się co roku, jednak w tym sezonie zgłoszeń mamy mniej. W poprzednich latach powstawały nawet specjalne strony internetowe. Teraz oszuści korzystają najczęściej z istniejących już portali ogłoszeniowych – dodaje.

Na czym zarabiają oszuści?

Na zaliczkach, które wczasowicze wpłacają na poczet wynajęcia mieszkania lub kwatery. Zazwyczaj po dokonaniu wpłaty kontakt z wynajmującym całkowicie się urywa. Dlatego policjanci apelują, by zachować szczególną ostrożność, a w razie sytuacji, w której padnie się ofiarą oszustwa, zgromadzić wszystkie możliwe materiały: potwierdzenia przelewów i całą korespondencję.

Warto też dokładnie sprawdzić kwaterę, którą chcemy wynająć – mówił Kwaśnik. – To, czy istnieje dany adres możemy ustalić za pomocą dostępnych w internecie map. Pamiętajmy też, że na stronie urzędu miasta znajduje się lista zaufanych pensjonatów i osób oferujących noclegi – dodaje.

Największa skala tego procederu miała miejsce w 2015 roku. Wtedy w samym Kołobrzegu oszukanych zostało blisko 200 osób.

Źródło: www.wiadomosci.onet.pl

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]