To była zbrodnia z wyższych sfer. Księcia zamordowano, niemal tuż pod jego domem. Śledczy długo nie mogli poradzić sobie z tą sprawą
1 listopada 2018

Gabriel Dazwański, administrator Teresina, dawał liczne przykłady na to, że jego chlebodawca był dobry dla włościan. – Książę zapowiedział mi raz na zawsze – zeznawał – że z ludźmi trzeba się obchodzić i płacić dobrze, bo to nasi pracownicy. Wszystko jedno, czy pan wydasz kilkaset rubli więcej, czy tysiąc, mówił do mnie książę, dla mnie w każdym razie wystarczy. Niechaj biedni ludzie mają zarobek. Książę wrogów nie miał, lecz tylko przyjaciół, i gdy umarł, to wszyscy, i starzy i dzieci, modlili się za niego – tak zakończył swój długi hymn pochwalny na cześć zabitego.
Inna grupa świadków wystawiała nie mniej pozytywną opinię oskarżonemu. Szlachetny, miły, opanowany – to najczęściej przewijające się określenia. – Pan Bisping to człowiek wierzący, głęboko religijny, sprawiedliwy, uczciwy, moralny, posiadający wyborną reputację – zachwycał się swoim parafianinem proboszcz z parafii, do której należała ordynacja Massalany stanowiąca własność podsądnego. Sławił też jego hojność:
– Bogaty, ale żył raczej skromnie. Kiedy przedsięwziąłem remont kościoła, bez udziału pana Bispinga nie zdołałbym nic uczynić. Koszt ogólny wyniósł piętnaście tysięcy rubli, pan Bisping pokrył z górą połowę tej sumy. Przed swoim aresztowaniem w pierwsze święto Wielkanocne, pan Bisping był na mszy o godzinie szóstej z rana, gdy zaś jechałem do Massalan święcić, to wiedząc o podejrzeniach, które padły na ordynata, postanowiłem go obserwować. Pozostawałem wówczas w Massalanach cztery godziny i przyszedłem do przekonania, że pan Bisping nie może być winowajcą – zakończył zdecydowanie ksiądz to swoiste „świadectwo moralności”.
Biegli rzeczoznawcy nie byli jednoznaczni w ocenie dowodów. Rewolwer znaleziony u Bispinga był tego samego typu, jak broń, z której zastrzelono księcia, ale nie było pewności, czy to z tego właśnie egzemplarza wystrzelono śmiertelne kule. Przy dzisiejszym stanie kryminalistyki byłoby to o wiele bardziej pewne; podobnie jeśli chodzi o włosy, które znaleziono na rękawiczce denata. Pochodziły one z głowy napastnika, a biegli – przyciśnięci przez obronę – mówili tylko, że są podobne do włosów Bispinga.
Przysięgam na prochy ojca
Dziennikarze obserwujący oskarżonego, pisali w swych sprawozdaniach, że na sali sądowej wyglądał bardzo źle. Cerę miał koloru ziemi, policzki i skronie zapadłe. Bardzo się postarzał, ale bronił się z determinacją. – Wiedziałem – skarżył się w oświadczeniu złożonym w toku procesu – że tu, na tej ławie, czekają mnie chwile ciężkie, ale nie wyobrażałem sobie, iż będą tak straszne. Wiem – ciągnął dalej – że to, co mówi oskarżony, nie ma dla sądu znaczenia, ale posiadam krewnych, przyjaciół, znajomych, którzy zawsze wierzyli w moją uczciwość, a dziś pod wpływem oskarżeń usłyszanych na sali sądowej, mogą zadawać sobie jakieś pytania. Więc na wiarę moją, prochy ojca, prochy pierwszej żony mojej, na wszystko, co człowiek może mieć na świecie świętego, przysięgam wobec tu obecnej żyjącej żony mojej, iż jestem niewinny.
– Nie popełniłem – zarzekał się – żadnego z przestępstw, o które mnie oskarżono, ani morderstwa, ani fałszu weksli, ani zamachu z trucizną. Gdybym pod wpływem okoliczności nadzwyczajnych, straciwszy panowanie nad sobą, zabił człowieka, wyznałbym wszystko i los mój zniósłbym z rezygnacją. Jeszcze raz powtarzam – zakończył swe pełne pasji i emocji oświadczenie – że jestem człowiekiem niewinnym!
Zapewnienie to powtórzył już bez takiego emocjonalnego napięcia i w ostatnim słowie. Zanim je wygłosił, sala z uwagą wysłuchała wystąpień mecenasów Śmiarowskiego i Papieskiego, doskonałych mówców, którzy nie pozostawili suchej nitki na akcie oskarżenia, zwracając uwagę na zaniedbanie śledztwa.
– Mogę tylko wyrazić żal – grzmiał ten drugi – że władza śledcza, która z takim trudem zbierała wszelkie poszlaki przeciwko oskarżonemu Bispingowi, nie dojrzała w czasie właściwym zawartości książęcego biurka, nie zarządziła ścisłej rewizji u służby księcia, bo kto wie, czy ta droga nie odsłoniłaby rąbka tajemnicy.
– Nie naszym jest zadaniem – kontynuował adwokat – przedstawiać wam, panowie sędziowie, hipotezę istotnej prawdy tej tragedii zagadkowej, jak na początku sprawy nazwał ją pan przewodniczący. Nie mieliśmy bowiem i nie mamy tych środków, jakimi rozporządzała władza śledcza. Jest to niewątpliwie wielka tajemnica, jak tajemnicą pozostanie również osoba sprawcy kradzieży w pałacu teresińskim. Być może, iż kiedyś tajemnice te będą przeniknięte.
Sąd po 24 dniach posiedzeń uznał, że poszlaki przemawiające przeciw Bispingowi są wystarczające i skazał go za zabójstwo w uniesieniu i fałsz weksli na pozbawienie szczególnych praw i przywilejów, praw do majątku szlacheckiego i cztery lata rot aresztanckich.
Obrona wniosła, by ze względu na zły stan zdrowia skazanego, nadwątlonego 14-miesięcznego pobytem w więzieniu – sąd wypuścił go na wolność za kaucją. Prośba ta została odrzucona. Po złożeniu skargi decyzję zmieniono i Bisping wyszedł na wolność zapłaciwszy 100 tysięcy rubli kaucji.