Na stare lata dał się wplątać w „mokrą robotę” nawet taki tuz złodziejskiego świata, jak „Hipek-Wariat”. Była to ksywka Hipolita Ryttera, która wzięła się od jego wybuchowego charakteru. Szczyt przestępczej kariery przeżył jeszcze przed pierwszą wojną światową. Zaczynał na przedmieściach Warszawy jako „piechociarz” kradnący wieśniakom drób, czyli „piechotę”, jak mawiano w tych kręgach.

Podobno to on dokonał zmyślnego wynalazku, łapiąc gęsi na żyłkę z haczykiem, oblepionym chlebem. Gęś dawała się wtedy prowadzić w ustronne miejsce, gdzie jej ukręcono łepek, by sprzedać ją następnie zaprzyjaźnionemu szynkarzowi. Prowadzony na żyłce ptak darł się jednak wniebogłosy, toteż chłopak schwytany został kiedyś przez rozeźlonych właścicieli kradzionych kur oraz gęsi i ciężko pobity.

Przerzucił się wtedy na „potokarstwo”. Kradzież „na potok”, czyli towarów przewożonych na wozach, była w tym czasie niezwykle popularna wśród początkujących przestępców, póki nie spróbowali rzeczy poważniejszych. On spróbował i został „klawisznikiem”, włamywaczem, doskonaląc stopniowo swój fach na akademii w Arsenale u doświadczonych „kasarów” czyli specjalistów od sejfów i kas pancernych.

Także w więzieniu obmyślony został w gronie kilku przestępców – z „Hipkiem-Wariatem” w roli głównej – plan obrabowania bogatego handlowca, Franca Lewenfisza, zamieszkałego przy ul. Foksal 17. Wiedziano, że sprzedał ostatnio tę właśnie kamienicę za dwa miliony złotych i często wyjeżdżał z Warszawy. Wystarczy – planowano – dostać się do jego mieszkania, rozpruć kasę ogniotrwałą, którą niewątpliwie posiada, i dwa miliony będzie do podziału!

Pierwszy etap – to podstawienie służącej 30-letniej Franciszce Anczewskiej odpowiedniego chłopaka, który zyska jej przychylność i zaufanie. Obiecując małżeństwo, będzie miał w każdej chwili wstęp do mieszkania Lewenfisza.

Na absztyfikanta wytypowany został kręcący się przy „Hipku-Wariacie” jego znajomek czy kuzyn – Bolesław Frelek – szeregowiec Korpusu Ochrony Pogranicza. Pracował on w biurze kilka ulic dalej i bez trudu „poderwał” Anczewską, marzącą o znalezieniu kandydata na męża.

Bez większego trudu – ze względu na zły stan zdrowia – Hipolit Rytter otrzymał przerwę w odbywaniu kary. Na najbliższą sobotę wyznaczono więc „zaręczyny” i dziewczyna zobowiązała się wyprawić z tej okazji ucztę dla najbliższej rodziny „narzeczonego”. W mieszkaniu nieobecnego Lewenfisza zjawił się więc Antoni Gutaszewski – znany wśród swojaków jako „Antek-Cham”, który dopiero co opuścił więzienie, siedząc w jednej celi z „Hipkiem” za napad, gdzie razem ułożyli ów plan, prawdziwy szwagier Frelka. Przyszedł i sam Rytter, przedstawiony pannie jako „wujek Bolka”, a towarzyszyli mu jeszcze – kasiarz Mieczysław Dobiecki, który miał rozpruć sejf, koniokrad „Konik” – Marian Staśkiewicz oraz „Bulc” – Franciszek Bielicki; dla towarzystwa przybrano jeszcze jedną zaprzyjaźnioną panią.

 

* * *

Gdy zebrali się już wszyscy, przechodząc stopniowo ze „zbiórki” przy pomniku Kopernika, zaczęła się libacja. Wreszcie Rytter dobył rewolweru i po sterroryzowaniu Anczewskiej pozostawił ją pod opieką Bieleckiego i Staśkiewicza, a Dobieckiemu i Gutaszewskiemu wskazał kasę pancerną, w której spodziewano się kosztowności i dużej sumy pieniędzy. Rozprucie kasy zajęło blisko godzinę; okazało się, że nie znaleziono w niej nic oprócz bezwartościowych papierów, pieniądze bowiem właściciel trzymał w banku.

Po dłuższych poszukiwaniach włamywacze wykryli sejf w ścianie, ale Bielecki oświadczył, że z braku odpowiednich narzędzi nie potrafi go otworzyć. Widząc zaś, że zanosi się na „mokrą robotę”, opuścił mieszkanie, bo nie chciał być zamieszany w morderstwo.

W tym czasie bowiem zapadła decyzja pozbycia się niewygodnego świadka – Anczewskiej, która mogła poznać włamywaczy. Rytter postanowił użyć do tego najpierw właśnie Bieleckiego, ale ten stanowczo odmówił, mimo że Gutaszewski jemu samemu zagroził śmiercią. Po wyjściu Bieleckiego, Gutaszewski ręcznikiem udusił służącą. Pomagali mu przy tym Staśkiewicz i Rytter, trzymając dziewczynę za nogi.

1 2>

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]