Torturowali ją, bili kijem bejsbolowym, a kiedy była martwa, próbowali odrąbać jej głowę. Wiktoria zapłaciła straszną cenę za to, że chciała pomóc
12 grudnia 2019

Wiktoria T. zajmowała nieduży, skromny dom ze spadzistym dachem. W okolicy było kilka podobnych. Życie jej nie oszczędzało. Bardzo wcześnie została matką. Nie związała się jednak z ojcem swojej córki, tylko z innym mężczyzną. Człowiek ten popełnił samobójstwo. Nie trzeba pisać, jaki to musiał być cios dla młodej kobiety z dzieckiem.
Po pewnym czasie Wiktoria znalazła sobie nowego partnera. Ten związek zakończył się małżeństwem, ale też bez szczęśliwego przebiegu, bo „pan mąż” nie był aniołem, a do tego miał lepkie ręce. Wreszcie za kradzieże trafił do więzienia. I znowu Wiktoria została sama. To znaczy bez mężczyzny u boku, bo samotna nie była. Miała córkę, kochającą rodzinę i znajomych. Chociaż ci ostatni byli różni. Ona jednak nie skreślała nikogo.
– Wiktoria była otwarta, uczuciowa, ale jednocześnie naiwna. Ktoś jej zrobił krzywdę, a ona później, jak trzeba było, wyciągała rękę do tej osoby – mówiła siostra kobiety.
Do Wiktorii często wpadała Karolina M. Znały się od wielu lat. Nieraz przynosiła jej różne rzeczy: ubrania, biżuterię. Ponoć nie kryła się z tym, że są kradzione. Złodziejskie zapędy Karoliny nie były tajemnicą. Kobieta nie miała najlepszej opinii.
– Karolina była złodziejką. Potrafiła okraść nawet własną siostrę. Zresztą moją też okradła… – mówiła siostra Wiktorii T.
Pewnego dnia Karolina zjawiła się u Wiktorii z propozycją. Jej znajomy, 31-letni Krzysztof A., szukał pokoju do wynajęcia.
– Może mógłby u ciebie zamieszkać? – zapytała.
Kobieta zgodziła się…
Ta decyzja miała dla niej straszne konsekwencje. Poznaj historię Wiktorii T. sięgając po styczniowego „Detektywa”.
Tę i wiele innych historii kryminalnych znajdziesz w najnowszym wydaniu miesięcznika „Detektyw” nr 1/2020 w sprzedaży od 10 grudnia 2019 roku, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.