Stalkerów nie można ignorować. Swoim działaniem skutecznie potrafią utrudniać życie, często bywają niebezpieczni. Wiesz do czego mogą się posunąć?
12 stycznia 2018
Marta P. , 39-letnia atrakcyjna blondynka z Łodzi, chciała rozprawić się z 50-letnim „adoratorem” – Andrzejem W., który od jakiegoś czasu nękał ją SMS-ami, listami mailowymi i telefonami. Do tego wypisywał w internecie obraźliwe treści na jej temat. Sprawa trafiła do sądu. Rozprawa miała odbyć się 22 sierpnia 2016 roku. Wyznaczonego dnia kobieta czekała na korytarzu tuż przed salą rozpraw.
Nagle podszedł do niej Andrzej W., jednym ruchem wyjął z kieszeni słoik po kawie, otworzył go i chlusnął cieczą w twarz Marty P. Kobieta trafiła do szpitala. Okazało się, że w słoiku był kwas solny, który doprowadził do obrażeń twarzy, oka, szyi i ramion.
Świadkowie zeznali, że po wszystkim 50-latek spokojnie zapalił papierosa i powiedział:
– To była jedna z czterech zaplanowanych kar!
W jaki sposób Andrzejowi W. udało się wnieść słoik (o pojemności 250 ml) z kwasem do sądu? Najzwyczajniej w świcie miał go przy sobie. Osoby wchodzące do gmachu przechodzą przez bramkę, która wykrywa obecność metali. Przeglądane są też torby. Stalker nic podejrzanego w swoim bagażu nie miał.
Andrzej W. w chwili zatrzymania miał 0,5 promila alkoholu we krwi. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kobiety i doprowadzenia do poparzeń, które naruszyły czynności narządów na więcej niż 7 dni. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia. 50-latek został aresztowany, przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień.
Marta P. znajduje się pod specjalistyczną opieką. Leczenie i gojenie blizn może potrwać nawet do 10 miesięcy.
Anna Pacuła