Nie ma szczęścia do kobiet – tak o Zenonie W. mówili mieszkańcy okolicy, gdy w 2011 r. trafił za kraty za zabójstwo młodszej o ponad 30 lat konkubiny
18 października 2017
Zenon W. u żony zjawił się na początku maja 1991 roku. Natychmiast kazał się „amantowi” wynosić. Ten posłusznie posłuchał polecenia. Zaczęło się to co dawniej – alkohol, awantury z małżonką… 8 maja mężczyzna wstał wcześnie rano, bo postanowił wracać do zakładu karnego. Dzień wcześniej skończyła mu się przepustka. Kupił pół litra wódki i dwa piwa. Wódkę wypił i postanowił rozmówić się z żoną. Twierdził, że prosił ją o to, by poczekała do lipca, do jego wyjścia z zakładu karnego i nie wiązała się z innym mężczyzną. A gdy podszedł, by ją pocałować na pożegnanie, żona go podrapała po twarzy, odezwała się wulgarnie i wzięła do ręki nóż. Chwilę później doszło do tragedii.
Świadkiem zabójstwa była 10-letnia córka małżeństwa W. Jak relacjonowała, ojciec kazał innym dzieciom iść do szkoły, ona została.
Tatuś miał za spodniami nóż. Klął mamusię, potem nagle wyjął ten nóż. Najpierw ręką uderzył mamusię, potem nożem w szyję – relacjonowała śledczym. – Mamusia przewróciła się na podłogę. Jak już leżała, to tatuś bił ją nożem w brzuch i plecy. Mamusia na czworakach wyszła z mieszkania.
Dziewczynka, widząc co się dzieje, pobiegła do sąsiadki. Prosiła ją, żeby zadzwoniła na policję, bo „tatuś zabije mamusię”. Kobieta sięgnęła po telefon, jednak nie mogła się dodzwonić. Wybiegła z domu i zobaczyła, że pod drzwiami wejściowymi do domu W. leży gospodyni. Sąsiadka zeznała również, że gdy kilka lat wcześniej jej mąż był świadkiem awantury między małżonkami. Wówczas Zenon W. ze złości rzucił w niego siekierą. Podrapanego zabójcę, chwilę po zbrodni widział inny mieszkaniec wsi. Zenon W. oświadczył mu, że „zarżnął żonę”. Zapowiedział, że jeśli kobieta przeżyje – zgłosi się na policję. Jeśli umrze – on się powiesi.
Wezwane na miejsce tragedii służby ratownicze mogły już tylko stwierdzić zgon Krystyny W. Policjanci bardzo szybko zatrzymali Zenona W. O godzinie 12.17, czyli mniej więcej cztery godziny po zabójstwie, miał 1,8 promila alkoholu we krwi. Sekcja zwłok Krystyny W. wykazała: „16 ran kłutych i kłuto-ciętych na klatce piersiowej, grzbiecie, kończynach górnych i jamie brzusznej połączonych z uszkodzeniem płuc, przepony, wątroby, trzustki, nerki, przepony i żyły głównej dolnej”. Zenon W. przesłuchiwany przez policjantów wyjaśniał, że w trakcie awantury z żoną „zaczęło mu pukać w głowie”. Nie pamiętał, co wydarzyło się później. Ocknął się dopiero jakiś czas później i poszedł „na cmentarz do dziadka”.
W trakcie przesłuchań rozpłakał się, wspominając kochanka żony i powiedział do policjantów: „Nie pozwólcie, aby cokolwiek z domu zabierał, wszystko musi zostać dla dzieci”. W sierpniu 1992 roku Sąd Okręgowy w S. skazał Zenona W. na 15 lat pozbawienia wolności, 5 lat pozbawienia praw publicznych i dwie nawiązki po 50 tys. ówczesnych złotych. Obrońca mężczyzny złożył rewizję (tak wówczas określano apelację), jednak sąd wyższej instancji utrzymał wyrok w mocy.
Zenon W. dokończył odsiadkę z wcześniejszej sprawy i rozpoczął odbywanie kary za zabójstwo żony. Jej koniec przypadał na październik 2008 roku. W zakładzie karnym mężczyzna przebywał jednak do grudnia 2007 roku. Wtedy został warunkowo przedterminowo zwolniony, z okresem próby trwającym dwa lata. Na decyzję sądu wpłynęło to, że Zenon W. przez cały okres pobytu w zakładzie karnym pracował, przestrzegał regulaminu, był nagradzany i nie należał do więziennych subkultur.
Po zakończeniu kary mężczyzna wrócił w rodzinne strony, zamieszkał w opuszczonym domu, należącym niegdyś do jego dziadków. Związał się z młodszą od siebie o prawie 35 lat mieszkanką sąsiedniej miejscowości. Jednak znów pojawił się alkohol, awantury i zazdrość.
Katarzyna C. po tym, jak zamieszkała z Zenonem W., zerwała kontakty z rodziną. Przeszkadzało jej to, że rodzice ciągle przypominali jej o przeszłości konkubenta. Sama nie stroniła od alkoholu i przygodnych kontaktów seksualnych. Także wówczas, gdy związała się z Zenonem W. A to na mężczyznę działało jak czerwona płachta na byka.
Makabryczne odkrycie
W upalny dzień 17 sierpnia 2011 roku Jan M. kończył żniwa na swoim polu przy trasie prowadzącej do wsi, w której mieszkał Zenon W. Kombajn wysypał ziarno na przyczepę i odjechał. Jan M. miał już wsiadać do ciągnika i jechać do domu, gdy poczuł okropny fetor. Dochodził z zakrzaczonego rowu, który oddzielał jego pole od drogi. – Znów ktoś jakąś padłą świnię wyrzucił – pomyślał i zaklął pod nosem. To, co zobaczył w krzakach na dłuższą chwilę odjęło mu mowę. Kiedy trochę ochłonął, wyjął komórkę i zadzwonił do syna, a ten z kolei wezwał policję.
– 17 sierpnia policjanci zostali powiadomieniu o znalezieniu zwłok kobiety przy drodze prowadzącej z L. do S. Zostały ukryte w przydrożnych krzakach. Późniejsze postępowania wykazało, że leżały tam od 4 sierpnia. Bardzo szybko ustalono, że ofiarą jest 22-letnią mieszkanka gminy L. – informował rzecznik prasowy komendy powiatowej policji w P. – W toku czynności pod kierunkiem prokuratury policjanci ustalili sprawcę zabójstwa. 55-letni mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Szczegółowo wyjaśnił i przedstawił ostanie chwile życia kobiety podczas wizji lokalnej. Sąd aresztował go na trzy miesiące.