W centrum Warszawy zgwałcono młodą dziewczynę. Domniemany sprawca został uduszony we Francji. Nie wiadomo, kto i dlaczego go zamordował
4 października 2017
To on mnie zgwałcił!
Na szczęście już wkrótce udało się ustalić tożsamość gwałciciela. Kiedy u Katarzyny Laskowskiej minął pierwszy szok, przesłuchujący ją oficer położył przed nią opasły album z fotografiami mężczyzn, którzy mogli być sprawcami gwałtu.
– Niech się pani uważnie przyjrzy tym zdjęciom – powiedział. – Jeżeli któraś z twarzy wyda się choć trochę podobna do sprawcy przestępstwa, proszę nam o tym powiedzieć.Kobieta w milczeniu zaczęła przeglądać zdjęcia. Wszystkie były robione przez policyjnych fotografów młodym mężczyznom, podejrzanym o popełnienie różnych przestępstw. Katarzyna Laskowska po kilku minutach zatrzymała się przy jednej z setek fotografii. Przez dłuższą chwilę przyglądała się jej uważnie, wreszcie oświadczyła zdecydowanym tonem: to na pewno ten!
– Proszę się dokładniej przyjrzeć, czy na pewno?
– Na pewno! Nie mam co do tego żadnych wątpliwości! Doskonale zapamiętałam twarz tego bandyty!
Sprawcą rabunku, gwałtu, a być może również usiłowania zabójstwa (bo i nad taką kwalifikacją czynu zastanawiała się prokuratura) okazał się 24-letni Roman Kręgielski. Mężczyzna był dobrze znany warszawskiej policji, bowiem w przeszłości podejrzewano go o włamania, rozboje, a nawet usiłowanie gwałtu. Jak wynikało z ustaleń policyjnych, przed kilkoma laty ukończył zasadniczą szkołę zawodową, ale nigdy nie splamił się stałym zajęciem. Przesłuchiwany kilkanaście miesięcy wcześniej oświadczył, że nie posiada żadnych źródeł zarobkowania i jest bezrobotnym, na utrzymaniu rodziców. Zebrane w obecnym śledztwie dowody w pełni wystarczały na przedstawienie mu zarzutu popełnienia przestępstwa. Podejrzany był jednak nieuchwytny. Rodzice, w mieszkaniu których był zameldowany, nie potrafili powiedzieć, co się dzieje z ich synem.
– Roman jest już dorosły i żyje własnym życiem – zeznali państwo Kręgielscy. – W tym wieku każdy może mieć swoje tajemnice, a syn nigdy nie był wylewny. Przed dwoma tygodniami powiedział nam tylko, że wyjeżdża do znajomych w góry, ale gdzie i do kogo, nie potrafimy powiedzieć. Nie wiemy też, kiedy wróci.
– Gdyby się jednak zjawił, proszę przekazać, żeby się z nami skontaktował – powiedział jeden z policjantów.
Umorzone śledztwo
Za nieuchwytnym Romanem Kręgielskim prokuratura rozesłała list gończy. Mijały tygodnie, miesiące, a mężczyzna jakby zapadł się pod ziemię. Dał o sobie znać pół roku później, popełniając kolejne podobne przestępstwo. Tym razem jego ofiarą była 22-letnia Elżbieta Markowska, kelnerka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Poznał ją na Dworcu Centralnym w Warszawie. Była bardzo zdenerwowana, bo kilka godzin wcześniej dwaj inni mężczyźni niemal porwali ją z przystanku autobusowego i próbowali zgwałcić w zakamarkach warszawskiej Pragi. Na szczęście byli zbyt pijani, i dziewczynie, wykorzystując chwilową ich nieuwagę, udało się uciec.
Kręgielski zauważył Elżbietę Markowską, kiedy siedziała na dworcowej ławce, gdzie czekała na pociąg powrotny do domu. Zainteresował się zmaltretowaną dziewczyną, zapytał, co się jej stało. Kiedy opowiedziała mu o traumatycznych przeżyciach, które stały się jej udziałem w ciągu ostatnich kilku godzin, szczerze jej współczuł.
– Jak chcesz, to może pojedziesz do mnie do domu, umyjesz się i ogarniesz, bo naprawdę nieszczególnie wyglądasz i trochę głupio w takim stanie jechać pociągiem – zaproponował jej, kiedy skończyła swoją opowieść. – Mieszkam niedaleko dworca, to zaledwie kilka minut jazdy samochodem.
Uwierzyła mu, bo nowo poznany mężczyzna wzbudzał zaufanie i był bardzo przekonywający. Drogo zapłaciła za swoją łatwowierność. Zamiast do domu, zawiózł ją w to samo miejsce, gdzie przed kilkoma miesiącami próbował zgwałcić Katarzynę Laskowską. Tym razem nie zawiodła go męskość…. Kilka godzin później zapłakana Elżbieta Markowska złożyła zawiadomienie o brutalnym gwałcie.
* * *
Podejrzany o popełnienie dwóch gwałtów Roman Kręgielski odnalazł się rok później. Dokładniej – odnaleziono jego martwe ciało. Rodzice mężczyzny zostali powiadomieni przez francuską policję, że kilka dni wcześniej w jednej z podparyskich miejscowości natrafiono na ciało ich syna. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci było uduszenie. Prowadzone w tamtej sprawie śledztwo po kilku miesiącach zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy przestępstwa. Nie udało się nawet wyjaśnić motywu zbrodni. Najprawdopodobniej śmierć Kręgielskiego była wynikiem porachunków wśród przebywających nad Sekwaną Polaków, zajmujących się kradzieżami samochodów. Tak przynajmniej wynikało z zeznań kilku świadków, do których dotarli francuscy dochodzeniowcy. Nic więcej jednak nie udało im się dowiedzieć.
Akta prowadzonych w Polsce dochodzeń, w których podejrzewano go o popełnienie brutalnych gwałtów, powędrowały do archiwum z adnotacją: „umorzone z powodu śmierci podejrzanego o popełnienie przestępstwa”. Marna to pociecha dla dwóch kobiet, które stały się jego ofiarami. Na pytanie: kto udusił gwałciciela już chyba nigdy nie uda się uzyskać odpowiedzi…
Jacek Białecki
Imiona, nazwiska, nazwy i niektóre szczegóły zostały zmienione.