Weszła do toalety, gdzie urodziła dziecko, a następnie je udusiła. Nie zdążyło nawet zapłakać. Domownicy niczego nie zauważyli…
27 września 2017
Typowanie drogą eliminacji
Funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w P. dokonali oględzin miejsca, w którym zostały znalezione zwłoki noworodka. Policyjny pies podjął trop. Zwierzę ruszyło po chwili w kierunku pobliskich bloków i tam się zatrzymało. Tutaj trop się urywał. Aczkolwiek dla policjantów był to kolejny sygnał, że dzieciobójczyni być może mieszka w jednym z tych domów.
Najbliższy blok dzieli od kontenera na śmieci nie więcej niż 30 metrów.
Policjanci rozpytywali mieszkańców, czy w ostatnich kilkunastu godzinach nie zauważyli niczego podejrzanego przy tym śmietniku. Czy nie kręciła się przy nim jakaś kobieta, która w jakiś sposób zwracałaby uwagę swoim zachowaniem. Nikt jednak nie był w stanie powiedzieć niczego, co mogłoby być przydatne dla śledztwa.
Nawet jeśli ktoś kręcił się przy kontenerze na śmieci, to przecież nie jest to w najmniejszym stopniu podejrzane zachowanie. Każdy wyrzuca śmieci i trzepie dywany na trzepakach, ustawionych w bezpośrednim sąsiedztwie śmietników i dlatego na osoby takie nie zwraca się uwagi.
Prowadzący śledztwo uznali, że ta droga prowadzi do nikąd. Mogą zatrzymać setkę kobiet, które sąsiedzi widzieli kręcące się przy śmietniku, tylko po to, by okazało się, że żadna z nich nie miała nic wspólnego z dzieciobójstwem. Zdecydowano się podjąć inne działania. W ciągu następnych kilku dni policjanci, na podstawie dokumentacji lekarskich udostępnionych im przez wszystkie placówki służby zdrowia w mieście, sporządzili listę kobiet będących w ciąży i spodziewających się rozwiązania w październiku. I dopiero wtedy rozpoczęły się przesłuchania tych kobiet.
Przez pierwszych pięć dni drogą eliminacji typowano ewentualną sprawczynię. Najpierw podejrzanych było kilkadziesiąt kobiet, potem ich liczba stopniała do kilkunastu, kilku, aż wreszcie okazało się, że ustalenia śledcze wskazują na to, że zbrodni dokonała 21-letnia Karolina P., mieszkanka ulicy Kasztanowej w P. Jej blok stał tuż przy kontenerze na śmieci. Wezwano ją na przesłuchanie.
Zabiła, bo stchórzyła
Karolina P. to szczupła, atrakcyjna blondynka. Jest panną. Studiowała nauki ekonomiczne w jednej z prywatnych wyższych uczelni w pobliskim L. Była na drugim roku studiów. Pochodzi z normalnej rodziny. Oboje rodzice pracują, chcąc zapewnić córce i synowi jak najlepszą przyszłość. Uważana była za inteligentną, wrażliwą i dobrze wychowaną dziewczynę.
Nie wyglądała na zdziwioną zainteresowaniem policji jej osobą. Na początku przesłuchania nie przyznawała się do zabicia dziecka, zaprzeczała, że w ogóle była w ciąży. Jednakże została przewieziona na badania do Zakładu Medycyny Sądowej w L., gdzie lekarze stwierdzili, że niedawno urodziła dziecko. Kropkę nad „i” postawiło porównanie materiału genetycznego DNA pobranego od kobiety i dziecka. Z badań tych jednoznacznie wynikało, że Karolina P. jest matką uduszonego noworodka.
Dopiero w świetle przedstawionych jej dowodów, dziewczyna przyznała się do zamordowania dziecka, które kilka minut wcześniej wydała na świat. W jej oczach błysnęły łzy, z pewnej siebie, nieco chłodnej i wyniosłej dziewczyny przeobraziła się w małą, słabą istotkę. I zaczęła mówić.
Wieczorem, 18 października, w chwilę po urodzeniu w łazience dziecka, udusiła je biustonoszem, w który następnie zawinęła zwłoki. Schowała zawiniątko do reklamówki, którą ukryła w swoim pokoju pod biurkiem. Następnego dnia wyniosła torbę z domu do kontenera na śmieci, tuż przy bloku. Podczas przesłuchania stwierdziła, że nikt nie pomagał jej ani przy porodzie, ani przy zabójstwie.
Nie zdradziła, kto był ojcem chłopca. – To zupełnie nieistotne, on nawet o tym nie wie – wyjaśniła. – Poznaliśmy się przelotnie w czasie wakacji a po paru dniach, po pójściu razem do łóżka, zakończyliśmy naszą znajomość. Ta ciąża to całkowicie moja wina. Zanadto zaufałam kalendarzykowi…
Stwierdziła, że nie chciała tego dziecka. Miała sprecyzowane plany życiowe – studia, a potem szybka kariera zawodowa. Oczywiście nie w P., ani w pobliskim L. ale najlepiej w Warszawie lub za granicą. W perspektywie wysokie stanowisko i pobory. W swoim mniemaniu zasługiwała na szybki sukces. Była zdolna, bystra, pilna, nie bała się podejmować odważnych decyzji.
Dziecko, zdaniem Karoliny, zniweczyłoby wszystkie te jej plany. Poza tym bała się wytykania palcami, drwin, złośliwości. Dlatego też nikomu nie powiedziała, że jest w ciąży, maskowała odmienny stan odpowiednimi ubiorami. Nawet najbliżsi się nie zorientowali.
Czemu jednak nie oddała maleństwa zaraz po urodzeniu do adopcji? Jako studentka, osoba inteligentna musiała wszak wiedzieć, że istnieją takie możliwości. Wyjaśniła, że owszem, słyszała o nich. Nie potrafiła jednak wytłumaczyć, czemu zamiast z nich skorzystać, dopuściła się zabójstwa. – Chyba stchórzyłam, pierwszy raz w życiu podjęłam złą decyzję – powiedziała podczas przesłuchania.
Prokuratura Okręgowa w P. uważa, że nie było to zabójstwo spowodowane szokiem poporodowym, ale zaplanowana zbrodnia. Jednakże na ten temat muszą się wypowiedzieć specjaliści. Dziewczyna została skierowana na badania. Decyzją Sądu Okręgowego w P. Karolina P. została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące pod zarzutem zabójstwa dziecka. Jeśli okazałoby się, że działała w szoku poporodowym, groziłaby jej kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Natomiast w przypadku zabójstwa z premedytacją, sąd może ją skazać nawet na dożywocie.
Karol Rebs
Zmieniono personalia i niektóre szczegóły.