Milde był znanym dziennikarzem, społecznikiem, ciągle myślał o innych. Nikt nie podejrzewał, że ma też mroczną stronę…
7 listopada 2019

Adrian Milde był człowiekiem z powołaniem. W latach 90. XX wieku, zaraz po studiach, trafił w B. do radia. Zaczynał jako reporter, potem awansował na stanowisko spikera serwisu informacyjnego rozgłośni „P.” – jednej z największych w północnej Polsce.
Jeden z jego znajomych, z którym zaczynał pracę w mediach, mówił o nim:
– Fajny kolega, można powiedzieć przyjaciel. Brat łata, człowiek do rany przyłóż. To były czasy jeszcze przed firmowymi wyjazdami integracyjnymi, kiedy ludzie potrafili sami się skrzyknąć, spotkać gdzieś na mieście i pogadać. Niekoniecznie o pracy, choć w gronie dziennikarskim, nawet przy piwie od tego tematu trudno było uciec. Pamiętam też wspólne spływy kajakowe i noce przy ogniskach.
Na początku lat dwutysięcznych Adrian Milde pracował w redakcji jednej z regionalnych gazet w B. Nie wytrwał tam długo, bo wciąż gdzieś go nosiło.
– Adi nie mógł wysiedzieć w jednym miejscu. Kiedy marzyliśmy o urlopie, nie mogąc się ogarnąć z nawałem pracy, on wstawał zza biurka, zakładał tę swoją nieśmiertelną brązową skórę – śmialiśmy się, że kiedyś ta kurtka przyrośnie mu do grzbietu – i wybiegał, by realizować się jako społecznik – mówiła jego dobra koleżanka z pracy.
Te same słowa wypowiedziała na sali rozpraw, sama nie dowierzając, że występuje w roli świadka w sprawie Adriana.
***
Dziennikarz, radiowiec, który mało myślał o sobie, a przede wszystkim o innych. Tak Milde był widziany przez ludzi, z którymi się spotykał. Ukończył wiele kursów – pierwszej pomocy, ratownika kwalifikowanego, żeglarza (patent przydawał mu się, kiedy latem opiekował się dzieciakami na obozach żeglarskich). Udzielał się jako wolontariusz w rozmaitych stowarzyszeniach i fundacjach, dzieląc czas po pracy redakcyjnej na pomaganie bezdomnym, prowadzenie zajęć pozalekcyjnych dla uczniów podstawówki w świetlicy środowiskowej przy ośrodku pomocy rodzinie i współprowadzenie kółka teatralnego w miejskim domu kultury.
W 2004 roku założył fundację „Help”. Był obrotny i – jak wspominają jego przyjaciele – wszędzie miał znajomości, toteż od razu postarał się o wsparcie unijne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Zaczął organizować letnie obozy, zimowiska i kursy nauki języka angielskiego dla dzieci z uboższych rodzin. Był w swoim żywiole, ciągle wisząc na telefonie i jeżdżąc do znajomych i zupełnie obcych ludzi, którzy prowadzili w okolicach B. ośrodki wczasowe (w większości powstałe na gruntach, na których wcześniej, w latach 80. i na początku 90. ubiegłego wieku mieściły się domki kempingowe państwowych zakładów produkcyjnych).
Potrafił z każdym wynegocjować dobre warunki współpracy. Tu załatwił rabat na wynajem kempingu, innemu właścicielowi ośrodka zaoferował po znajomości kontakt z jakąś dobrą i tanią firmą budowlaną.
– Dzieciaki go uwielbiały – mówi Barbara Mańka, przyjaciółka Adriana z tamtych lat. – Potrafił nawiązywać z nimi kontakt. Na obozach grał z nimi w piłkę, organizował wycieczki i grał na gitarze przy ognisku.
Milde znał wiele osób. Jego nazwisko znajdowało się w gronie internetowych znajomych lokalnych polityków. Dobrze było się z nim pokazać, pozować do zdjęcia. Zaufało mu wielu. W B. wyrósł na społecznika z krwi i kości.
W 2015 roku w Miastku pod B., w jednym z ośrodków wczasowych nad jeziorem, zorganizował stałą bazę – Klub Zabaw dla dzieci z rozbitych rodzin. To był moment przełomowy w działalności fundacji „Help”. Ośrodek tętnił życiem nie tylko w sezonie letnim, kiedy organizowano dla młodzieży obozy żeglarskie i kursy pływania na znakomicie urządzonym, strzeżonym kąpielisku. Można tam było organizować zimowiska, zielone szkoły.
***
12 grudnia 2016 roku do drzwi Adriana Milde zapukali policjanci i przedstawili mu nakaz doprowadzenia na przesłuchanie. Milde początkowo protestował, ale po chwili ochłonął i pojechał z mundurowymi na komendę, wierząc, że doszło do nieporozumienia.
Dlaczego w domu szanowanego dziennikarza pojawiła się policja? Przeczytaj w tekście Adama Wernera pt. „Wilk w owczej skórze” opublikowanym w listopadowym „Detektywie”.
Ten i wiele innych wciągających tekstów o tematyce kryminalnej znajdziesz w najnowszym wydaniu miesięcznika „Detektyw” nr 11/2019 w sprzedaży od 15 października 2019 roku, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.