– Praca zbiorowa, „Jacopo Tintoretto-Portriats”. Podręcznik Maxa Doernera – „Materiały malarskie i ich zastosowanie”. Przydałby się również katalog wystawy Kunsthistorisches Museum. Zawiera on opisy technik, technologii, jak też rysunki i zdjęcia rentgenowskie oryginalnych obrazów Tintoretta. Nie przypuszczam też, żebym miał jakąś większą trudność ze zdobyciem dokumentacji jego obrazów znajdujących się w Polsce. W latach 60. wykonano konserwację kilku dzieł tego artysty w warszawskiej Pracowni Konserwacji Zabytków.

– Do XIX wieku malarze sami sporządzali farby i inne substancje potrzebne do pracy.

– To prawda. Nie wszystkie stare sposoby malowania zostały jeszcze dostatecznie zbadane, tak że trudno je dziś dokładnie odtworzyć. Można jednak znaleźć pewne wskazówki w  starych traktatach.

– No dobrze. To już wiesz tyle, ile to możliwe o artyście i jego obrazach. Teraz przygotowujesz podłoże. Jak?

– Ta technika znana jest dobrym konserwatorom obrazów. Dekatyzowane płótno lniane naciąga się na ramę. Potem zaklejasz je trzema warstwami wody klejowej pięcioprocentowej z miodem jako plastryfikatorem. Dwie pierwsze warstwy nakładasz pędzlem na gorąco. Trzecią szpachlą na zimno. Podobnie robisz z warstwą gruntu emulsyjnego. Po wyschnięciu zaprawy trzeba przeszlifować ją drobnoziarnistym papierem ściernym.

– Teraz farby.

– Utwardzenie farby olejnej, w naturze, zwykle trwa pięćdziesiąt lat. Zamiast oleju można zmieszać  barwniki z syntetyczną żywicą, a następnie wysuszyć płótno. Trzeba jednak uważać z farbami – van Grog odsłania żółte od tytoniu zęby. – Nawet nie próbuj sprzedawać obrazu Vermeera czy Velazqueza, jeśli malowidło zawiera pruski błękit – ten barwnik zaczęto używać dopiero w 1704 roku, więc oszustwo natychmiast wyjdzie na jaw.

Technika wielkiego fałszerza

Van Grog od lat korzystał z doświadczenia Hana van Meegerena, znanego fałszerza obrazów Johannesa Vermeera. Jednym z najsłynniejszych jego „dzieł” był  „Chrystus i jawnogrzesznica”. W 1942 roku, jako oryginalne płótno Vermeera, malowidło zakupił marszałek III Rzeszy, Hermann Göring. Po zakończeniu wojny obraz nadal uznawano za oryginał, stąd przeszedł na własność państwa holenderskiego, które kupiło go do muzeum Stichting Nederlands Kunstbezit w Hadze.

Czterdzieści lat po śmierci Hana w 1947 roku, Van Grogowi udało się skompletować na kilku aukcjach zapiski fałszerza, dzięki czemu odtworzył sposób powstania „Chrystusa i jawnogrzesznicy”. Bardzo ważne jest postarzanie obrazu. Istotne znaczenie w postarzaniu farb miał bakelit, pierwsze syntetyczne tworzywo sztuczne, które odkryto w 1907 roku. O jego zastosowaniu i składzie chemicznym van Meegeren dowiedział się przypadkowo, gdy przeczytał artykuł, w którym opisano metody jego produkcji. W początkach XX wieku tworzywa sztuczne były ekscytującą nowinką i powszechnie interesowano się ich coraz to nowym zastosowaniem. Meegeren wyczytał w jednym z pism popularnonaukowych, że w celu nadania odpowiedniej twardości powierzchni tworzywa, pod koniec procesu produkcji dodawano do niego fenol i formaldehyd. Meegeren postanowił domieszać te chemikalia do farb olejnych. Niestety, schły na palecie zbyt szybko i malarz nie był w stanie wykorzystać ich do malowania, stąd też zaczął dodawać środki wysuszające bezpośrednio przed nałożeniem olejów na płótno.

Wykrycie fenolu i formaldehydu w przypadku sfałszowanych obrazów Johannesa Vermeera było dla Hana kłopotliwe, gdyż chemicy opracowali ich skład 200 lat po śmierci wielkiego malarza holenderskiego. Jednak gdy chodzi o obrazy impresjonistów, których fałszowaniem zajmuje się van Grog, nie miało to praktycznie aż tak wielkiego znaczenia.

Van Grog przejął od Meegerena także inne techniki postarzania obrazów. Na przykład ostateczną twardość farb uzyskiwał po wypieczeniu malowidła na ruszcie pieca gazowego, który zrobiono ściśle według jego projektu. Dzięki temu zabiegowi unikało się szklistości powierzchni obrazu, a jednocześnie dochodziło do równomiernej i głębokiej zwartości farb na całym malowidle.

Kiedy van Grog postanowił stworzyć nowego Maneta, początkowo rozważał możliwość zastosowania techniki „marouflage”, z której już kilka razy korzystał w przeszłości. W tym przypadku chodziłoby o sklejenie podrobionego płótna Maneta z oryginalnym podobraziem. Należało do tego użyć odpowiednio odpornych klejów, które nie poddałyby się atakowi mocnych rozpuszczalników. W efekcie ekspert nie miałby najmniejszych zastrzeżeń do wieku oglądanego z tyłu płótna, którego brzegi zostałyby zharmonizowane z nowym obrazem. Jednak ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu.

< 1 2 3 4>

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]