Poznań: miał zabić żonę i wysadzić kamienicę, by zatrzeć ślady. Akt oskarżenia przeciw Tomaszowi J. został skierowany do sądu
14 sierpnia 2019
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zakończyła śledztwo w sprawie wybuchu gazu w kamienicy na Dębcu i skierowała do sądu akt oskarżenia. Śledczy zarzucili Tomaszowi J. m.in. zabójstwo żony i zbeszczeszczenie jej zwłok oraz zabójstwo czterech osób i usiłowanie zabójstwa 34 kolejnych.
O skierowaniu do poznańskiego sądu aktu oskarżenia w tej sprawie poinformował prokurator Michał Smętkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak tłumaczył prokurator, Tomasz J. został oskarżony o „spowodowanie w dniu 4 marca 2018 roku wybuchu gazu w budynku mieszkalnym położonym przy ul. 28 czerwca 1956r. w Poznaniu. W wyniku eksplozji doszło do częściowego zawalenia się budynku. W jego gruzach śmierć poniosły 4 osoby, a 9 zostało rannych”. Tomasz J. usłyszał cztery zarzuty
– Wybuch miał na celu zatarcie śladów po dokonanym wcześniej przez oskarżonego w tym budynku zabójstwie swojej żony. W toku postępowania zabezpieczono dużą ilość śladów kryminalistycznych, które zostały następnie poddane badaniom – podkreślił Smętkowski.
– Zasięgnięto także opinii szeregu biegłych. Jak ustalono, bezpośrednią przyczyną eksplozji było celowe odkręcenie przez Tomasza J. rury doprowadzającej gaz do kuchenki znajdującej się w mieszkaniu Beaty J. Spowodowało to uwolnienie się znacznej ilości gazu i w efekcie doprowadziło do jego wybuchu. W wyniku eksplozji poważnych obrażeń ciała doznał także oskarżony – dodał.
Poinformował, że Tomaszowi J. zostały przedstawione łącznie 4 zarzuty: zabójstwa żony Beaty J. poprzez zadanie jej kilkunastu ciosów ostrym narzędziem m.in. w klatkę piersiową, znieważenie zwłok Beaty J. poprzez ich okaleczenie, a także zabójstwa czterech osób i usiłowania zabójstwa 34 kolejnych osób poprzez spowodowanie wybuchu gazu. Grozi mu dożywocie
Tomasz J. został oskarżony także o spowodowanie w dniu 1 stycznia 2018 roku wypadku drogowego, w wyniku którego ciężkich obrażeń ciała doznał jego syn Kacper.
Tomasz J. odmówił ustosunkowania się do przedstawionych zarzutów. Odmówił również składania wyjaśnień. Oskarżony od marca 2018 roku przebywa w areszcie tymczasowym. Za zarzucane mu przestępstwa grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Po wybuchu w kamienicy, 43-letni Tomasz J. został przywieziony do szpitala. W ciężkim stanie trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii. Miał poparzenia II i III stopnia na 50 proc. powierzchni skóry: głowy, pleców i rąk.
Poparzone miał również drogi oddechowe, a ponadto stłuczone płuco i złamane żebro. Ze względu na obrażenia został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze wybudzili go w połowie marca.
Beata J. chciała zerwać kontakt z mężem
W toku śledztwa, Tomasz J. został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Po jej przeprowadzeniu, biegli orzekli, iż w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był całkowicie poczytalny. Nie był wcześniej karany sądownie.
Już kilka dni po katastrofie kamienicy na Dębcu media podawały, że do wybuchu w kamienicy doszło krótko po tym, jak żona Tomasz J. oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała zacząć oskarżać męża i mówić, że z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta miała zerwać kontakt z mężem.
Po jakimś czasie Beata J. zaczęła spotykać się z innym mężczyzną – to właśnie zazdrość o żonę miała być powodem morderstwa. Media wskazywały również, że Tomasz J. przyjechał niespodziewanie do Poznania już w sobotę – w niedzielę rano kobieta planowała wyjechać za granicę. Wtedy doszło do katastrofy kamienicy.
Proces Tomasza J. rozpocznie się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu najprawdopodobniej jesienią.
Źródło: www.polsatnews.pl