Na osiem lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Lublinie 37-letnią Ukrainkę Nadię K., która urodziła córkę w toalecie i wrzuciła do kosza na śmieci. Dziecko udało się uratować.

– Nie miał sąd żadnych wątpliwości, że oskarżona usiłowała pozbawić życia swoją nowo narodzoną córkę – powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Mirosław Brzozowski.

Nadia K. przyjechała do Polski w czerwcu 2018 r. do pracy. Pracowała legalnie, tymczasowo, w zakładach przetwórstwa owoców i warzyw w Milejowie w woj. lubelskim. Jak informowała prokuratura, okres jej zatrudnienia miał skończyć się w sierpniu.

Kiedy przyjechała do Polski, była już w ósmym miesiącu ciąży, ale ukrywała swój stan – m.in. zakładała w pracy dużo ubrań, co było usprawiedliwione w sytuacji, gdy pracowała na hali, gdzie była obniżona temperatura.

Siostra Nadii K. (z którą przyjechała do Polski) a także inne pracownice, które podejrzewały, że kobieta jest w ciąży, pytały ją o to kilkakrotnie, ale Nadia K. zaprzeczała.

Według ustaleń sądu, 25 lipca kobieta podczas pracy, udała się w pewnym momencie do toalety. Weszła do kabiny, która była wyłączona z użytkowania z powodu awarii. Tam siłami natury urodziła dziecko (był to jej czwarty poród); nożyczkami, które miała przy sobie, odcięła pępowinę, a noworodka wrzuciła do kosza na śmieci.

– Po urodzeniu dziecka Nadia K. zajęła się sobą, nie interesowała się losem dziecka – dodał sędzia.

Zaniepokojona długą nieobecnością kobiety siostra Nadii K. poszła do toalety. Zobaczyła tam ślady krwi w kabinie i Nadię K., która była już poza kabiną i poprawiała ubranie. Kobieta wezwała inne pracownice, które znalazły w koszu na śmieci noworodka. Zajęły się nim, wezwały pogotowie. Dziewczynkę udało się uratować. Obecnie przebywa w rodzinie zastępczej.

Nadia K. w czasie procesu wyrażała żal i skruchę, choć formalnie nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu.

– W toku postępowania widać było, że żałuje tego, co zrobiła. (…) Interesuje się losem dziecka, utrzymywała kontakty z rodziną zastępczą – powiedział sędzia Brzozowski.

Jak dodał, mając to wszystko na uwadze, sąd wymierzył najniższą karę – ośmiu lat pozbawienia wolności – „uznając, że będzie ona wystarczającą do tego, aby oskarżona zrozumiała naganność swego postępowania i aby nigdy więcej czegoś takiego nie popełniła”.

Wyrok nie jest prawomocny. Nadia K. przebywa w areszcie. Nie było jej na ogłoszeniu wyroku.

Źródło: tvpinfo.pl

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]