Z progu gabinetu nie mogła dostrzec, że doktor S. nie miał połowy czaszki, a jego bezwładny korpus opierał się o krawędź biurka tylko ramionami…
3 września 2019

O morderstwie zawiadomiono policję dopiero następnego dnia, kiedy zwłoki lekarza znalazła pielęgniarka, Patrycja W. Jako pierwsza została przesłuchana Joanna K. Śledczy nie mogli uwierzyć, że można wejść do pomieszczenia, w którym siedzi denat bez głowy, powiedzieć „przepraszam” i po prostu wyjść.
Jednak wizja lokalna z jej udziałem potwierdziła, że stojąc w drzwiach, kobieta o niskim wzroście mogła nie zauważyć śladów zbrodni. Prokurator prowadzący sprawę zwrócił uwagę na fakt, że przed ciałem na biurku leżał fragment zakrwawionej kości potylicznej, który sprzątaczka musiała zobaczyć. K. tłumaczyła się, że przedmiot wyglądał jak preparat do badania i nie wzbudził w niej żadnych podejrzeń. Pomimo że prokuratura uznała zeznania młodej kobiety za „mocno naciągane”, nie została ona zatrzymana w areszcie.
Kto z kim
Edward S. ze swoją żoną, doktor Jadwigą S.-P., otworzył klinikę chirurgii estetycznej na początku 2002 roku. Kiedy para rozwiodła się 6 lat później, klinika przeszła na własność Edwarda S., który zobowiązał się spłacić byłą połowicę.
Choć para zgodziła się na rozwód bez orzekania o winie, podziałowi majątku towarzyszyło wiele emocji.
Mężczyzna posiadał dowody na romans żony z jednym z pacjentów, jednak nie zdecydował się ich użyć przed sądem.
W zamian za to Jadwiga S.-P. miała otrzymać mniejszą sumę za spłatę kliniki. W chwili gdy popełniono zbrodnię, kobiety nie było w miejscu zamieszkania. Wróciła do Tarnobrzega dopiero 5 dni później, 22 maja 2009 roku, kiedy skończyły się targi medyczne we Frankfurcie, na których rzekomo przebywała od soboty. Jej alibi potwierdzał jedynie fakt, że jej telefon komórkowy logował się w tym niemieckim mieście.
Kobieta szybko skierowała podejrzenia śledczych z powrotem na Joannę K., twierdząc, że ta była w przeszłości kochanką doktora, zaszła z nim w ciążę. S. kazał jej dokonać aborcji, a potem ją porzucił. Gdyby te informacje się potwierdziły, K. rzeczywiście mogła mieć motyw, którego do tej pory policja nie potrafiła ustalić. Jednak nikt z personelu lecznicy nie potwierdził tych doniesień, a sekcja zwłok wykazała, że S. został zastrzelony w sobotę wieczorem, kiedy Joannę K. widziano w jednym z lokali nocnych w Tarnobrzegu.
Potwierdzał to monitoring i kilkudziesięciu świadków.
Ponadto ustalono, że lekarza zastrzelono z broni typu Beretta kaliber 9 mm i sposób egzekucji wskazywał na sprawcę płci męskiej.
– Badania trajektorii lotu pocisków nie mogły wnieść do sprawy nic nowego. – oceniał technik kryminalistyki Radosław R. – Sprawca oddał do ofiary dwa strzały, stojąc za nią z lewej strony. Po prostu zakradł się przez otwarte drzwi na taras, wystawił lewą dłoń i wymierzył w tył głowy. Jedno było pewne, że to mężczyzna. Kobiety z tak ciężkiej broni strzelają, zwykle trzymając ją oburącz, a sporządzenie listy tych, które to potrafią lewą ręką zajęłoby nie dłużej niż trzy minuty. Dlatego mieliśmy pewność, że szukaliśmy faceta o dobrze ułożonej lewej dłoni.
Śledczy porzucili wątek romansu lekarza ze sprzątaczką, a postanowili bliżej się przyjrzeć byłej żonie, która – zdaniem pielęgniarek – miała romans najpierw z chirurgiem Filipem H., a następnie z zamożnym pacjentem z Kijowa. To znajomość z tym ostatnim była bezpośrednią przyczyną rozwodu z Edwardem S. Większość pacjentów kliniki stanowili obywatele ze Wschodu, którzy chwalili sobie jakość polskiej chirurgii estetycznej i krótkie terminy.
Jaka byłą prawda? Sięgnij po najnowszego „Detektywa – Wydanie Specjalne” nr 3/2019 (tekst pt.: „Klinika sadomasochistów”).
Wiele ciekawych tematów kryminalnych znajdziesz w najnowszym kwartalniku „Detektyw – Wydanie Specjalne” nr 3/2019 w sprzedaży od 27 sierpnia 2019 roku, a także w wersji elektronicznej do kupienia TUTAJ oraz w wersji do słuchania dostępnej TUTAJ.