Zmierz się z kolejną zagadką kryminalną. Tym razem komisarz Matkowski szuka oszusta, który brzydko zagrał na uczuciach pewnej kobiety…
15 września 2018
Komisarz Matkowski włożył okulary i włączył komputer. Wcale nie musiał, wzrok miał niezły jak na swoje lata. Okulary dodawały mu pewności siebie, ale logowanie na portalu randkowym wymagało specjalnej dawki. „Dla singli z ambicjami” – wyskoczyło z ekranu. – Wiedziałem, że to nie moja bajka – pomyślał. – Młodzi niech tam szukają drugiej połówki…
Nalał sobie lampkę wina. Zamknął wyszukiwarkę, otworzył plik z rozpoczętym rozdziałem wspomnień, sięgnął po wycinki i stare roczniki gazet. – O masz ci los! – aż jęknął. Trafił na stronę z rubryką „Poznajmy się”. Anons głosił:
„ZAGUBIONY, 40 lat, o dobrej prezencji, trochę romantyk, podobno przystojny, niezależny finansowo, pomysłowy, opiekuńczy, tolerancyjny – chce to wszystko ofiarować wrażliwej, ufającej pani wolnej od histerii i zazdrości, która pragnie być szczęśliwa, potrafi przyjąć dobro i cieszyć się nim”.
Niejednej z pań, stałych czytelniczek rubryki, serce miękło na tak czułe wyznanie. Chciały być tą jedyną i cieszyć się życiem u boku ZAGUBIONEGO. Faktycznie, był przystojny i trochę romantyczny. Przynajmniej na początku znajomości. Im dłużej trwała, stawał się coraz bardziej opiekuńczy i pomysłowy. Potrafił na przykład zaopiekować się mieszkaniem „pani, która pragnie być szczęśliwa”. A nawet jej dobytkiem – szczególnie pieniędzmi, biżuterią. Wtedy jego pomysłowość koncentrowała się na ulotnieniu bez śladu. Dla pań był to test: reagować bez histerii na widok ogołoconego z kosztowności mieszkania.
Matkowski poznał pomysłowość ZAGUBIONEGO podczas lektury akt sprawy serii oszustw i kradzieży na Dolnym Śląsku. Jadwiga K., zamieszkała w Świdnicy, jedna z poszkodowanych, potrafiła się dzielić szczęściem z ukochanym do tego stopnia, że przekazała mu klucze do mieszkania. Co się wydarzyło później – łatwo się domyślić. Z mieszkania zniknęły wszystkie pieniądze (Jadwiga ufała bezgranicznie) i cenne przedmioty, w tym złota bransoletka ślubna z napisem „JK – WZ”. Tej bransoletki Jadwiga K. nie mogła odżałować. Kradzieży nie zgłosiła na komendzie. Było jej wstyd, że okazała się naiwna, bo tak należałoby nazwać jej wrażliwość.
Czarę goryczy przelało przypadkowe spotkanie na dworcu we Wrocławiu. Jadwigę aż zatkało na widok ZAGUBIONEGO z ładną panią u boku. – Ożeż ty… (epitety nie do cytowania) – przeklęła. I wcale nie była wolna od zazdrości… Zapomniała, po co przyjechała do Wrocławia. Poszła prosto do komisariatu i ukrywając zmieszanie, opowiedziała o opiekuńczych metodach ZAGUBIONEGO.
Sprawa trafiła wtedy do komisarza Matkowskiego. Dołączył „spowiedź” Jadwigi K. do teczki. Podobnych historii „wrażliwych” pań było wiele. Oszust – szukaj wiatru w polu. Albo w… gazecie – zamyślił się policjant.
W następnym tygodniu w regionalnej gazecie ukazało się duże ogłoszenie: „Zgubiono pamiątkową złotą bransoletkę z inicjałami WZ. Odkupię i hojnie wynagrodzę uczciwego znalazcę”.
Do redakcji gazety nadeszły trzy oferty:
- Posiadam złotą bransoletkę z podobnymi inicjałami. Dołączam zdjęcie. Inicjały są lekko zatarte, ale do odczytania. Proszę o kontakt (podano nr tel.). Krzysztof Z.
- Znalazłam złotą bransoletkę, o której mowa w ogłoszeniu. Alina J. (podano nr tel.).
- W moim posiadaniu znajduje się od dawna bransoletka ze złota z inicjałami WZ. Odstąpię za odpowiednią cenę. Barbara G. (podano nr tel.).
Komisarz Matkowski po kilku dniach udał się do redakcji, uważnie przeczytał wszystkie oferty, spisał telefony i kontakty. Obiecał wysłanie pisma z podziękowaniami od komendanta za pomoc. Z komendy zadzwonił do Jadwigi K.: – Chyba uda nam się namierzyć ZAGUBIONEGO, ale potrzebna jest nam pani pomoc.
Jak komisarz Matkowski wpadł na trop zagubionego?
Rozwiązanie zagadki kryminalnej na kolejnej stronie.