Późnym popołudniem dokonano napadu na firmę budowlaną. Rzekomy sprawca zaatakował sekretarkę. Komisarz Grajewski nabrał podejrzeń, że ktoś kłamie
11 listopada 2017
Komisarz Grajewski od trzech dni zamiast na komendzie cały dzień służby spędzał w pomieszczeniach firmy handlowo-usługowej „Murpol”. Elegancki, parterowy budynek świadczył o bardzo dobrej kondycji firmy. Właściciele spółki, oprócz hurtowego handlu artykułami budowlanymi, świadczyli usługi remontowe.
Od pewnego czasu znaleźli się na celowniku fiskusa. Kontrolerzy skarbowi podejrzewali udziałowców „Murpola” o wystawianie fikcyjnych faktur za prace remontowe. Efektem podejrzeń było zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Najważniejsze czynności w tej sprawie zlecono komisarzowi Grajewskiemu, młodemu policjantowi , który jak ryba w wodzie czuł się w stertach faktur, umów i przelewów bankowych.
– Urodzony analityk, który kocha tę robotę – mówili o nim przełożeni, wychwalając go i stawiając za wzór innym policjantom.
Przed kilkoma tygodniami Grajewski był na ogólnopolskim szkoleniu dla specjalistów z prawa podatkowego. Nawet nie spodziewał się, jak duża jest skala przestępstw gospodarczych w tej dziedzinie. Tylko w 2016 roku kontrola skarbowa wykryła prawie pół miliona fałszywych faktur VAT na ponad 100 miliardów złotych. Uszczuplenia podatkowe z tego tytułu przekroczyły ponad 20 miliardów złotych. Jak opowiadał prelegent, gdyby udało się odzyskać te środki możnaby wbudować ponad 1500 kilometrów autostrad. – Macie więc o co walczyć , gra jest warta świeczki – zakończył swoje wystąpienie
Grajewski był jeszcze myślami na tamtym szkoleniu, kiedy usłyszał krzyki dochodzące z końca korytarza, gdzie mieściło się biuro zarządu spółki „Murpol”. Było późne popołudnie, w budynku pozostali już tylko nieliczni pracownicy. Policjant zerwał się z fotela i pobiegł do pokoju, skąd przypuszczalnie rozległ się hałas.
W sekretariacie była tylko Jadwiga Maziarska, szefowa biura zarządu, a jednocześnie prawa ręka prezesów, którzy darzyli ją bardzo dużym zaufaniem. Stała w środku pomieszczenia, sprawiała wrażenie jakby dopiero się obudziła. Wczoraj wieczorem poprosił ją o przygotowanie oryginałów kilku ważnych dokumentów. Obiecała je znaleźć następnego dnia.
– Co tu się dzieje? Co to za krzyki? – zapytał Grajewski.
– Segregowałam dokumenty, o które pan mnie prosił. Byłam sama w sekretariacie, kiedy nagle ktoś mnie złapał od tyłu, jedną ręką złapał wpół, a drugą, w czarnej rękawiczce, złapał za twarz i zaczął dusić. Szarpałam się, wyrywałam, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. W pewnym momencie dostałam cios w głowę, po którym zemdlałam. Przez kilka minut byłam nieprzytomna. Przez ten czas bandyta zdążył uciec przez okno z dokumentami, które miałam panu dzisiaj przekazać – opowiadała lekko jeszcze otumaniona kobieta.
– Jak się pani czuje? Oczywiście zaraz zadzwonię po lekarza!
– Jeszcze trochę boli mnie głowa, ale to chyba nic poważnego. Całe szczęście, że był pan jeszcze w budynku.
– Ma pani rację. Inna rzecz, że nie tylko lekarz się panią zajmie.
– Nie rozumiem, o co panu chodzi?
– Pani Jadwigo. Nie wiem po co odegrała pani tę komedię z napadem. Nie muszę oglądać nagrań z monitoringu w poszukiwaniu rabusia by domyślić się, że coś pani ukrywa przede mną? – stwierdził policjant
Co wzbudziło podejrzenia komisarza Grajewskiego?
Rozwiązanie zagadki kryminalnej na kolejnej stronie.