Zapadła decyzja o zatrzymaniu Głoziewskiego. Wcześniej policja przeprowadziła rozmowy z byłymi żołnierzami, którzy wraz z nim stali na warcie 24 lipca. Jeden z nich zeznał, że około północy Paweł powiedział mu, że na chwilę wychodzi, bo ma się z kimś spotkać.

– To wbrew regulaminowi, ale takie rzeczy się w wojsku praktykuje. Wrócił po 15, może 20 minutach spocony i zasapany. Wydaje mi się, że był podenerwowany – powiedział mężczyzna.

Paweł Głoziewski przyznał się do zabójstwa Patrycji podczas pierwszego przesłuchania.

– Ona mnie szantażowała – powiedział. – Wkrótce po tym, jak się z nią przespałem, wyjechałem na miesiąc na poligon. Było mi wstyd przed samym sobą, że mając dziewczynę, z którą wiązałem plany małżeńskie, przespałem się z inną. Po powrocie postanowiłem unikać Patrycji. Przestałem chodzić do „Złotego Kufelka”, ale S. to małe miasteczko. Raz zaczepiła mnie na ulicy i spytała, kiedy, no rozumieją panowie, znowu pobaraszkujemy. Odpowiedziałem, żeby dała sobie ze mną spokój, bo mam dziewczynę, którą kocham. Obróciła się na pięcie i odeszła. Myślałem, że sobie odpuściła, ale myliłem się.

Wkrótce zaczęła go nękać telefonami i SMS-ami. Nalegała na spotkanie, tłumacząc, że muszą się rozmówić w pewnej ważnej sprawie. Przez dwa tygodnie Pawłowi udawało się ją spławiać. 24 lipca w rozmowie telefonicznej zagroziła, że jeśli się z nią nie spotka, powie dowództwu jednostki, że ją zgwałcił.

– Spanikowałem i zgodziłem się na rozmowę, choć tej nocy miałem wartę – mówił podczas przesłuchania.

O umówionej porze poinformował kolegę, który wraz z nim pełnił służbę wartowniczą, że musi się z kimś na chwilę spotkać. Patrycja już czekała na niego. Zaprowadził ją nad staw w głębi jednostki. Podczas przesłuchania zapewniał, że nie planował zabójstwa, wybrał to miejsce, bo tam o tej porze nikt się nie kręcił. Mogli porozmawiać bez ryzyka, że ktoś ich nakryje.

Powiedział, żeby się raz na zawsze odczepiła i przestała mu grozić, bo nikt nie uwierzy, że ją zgwałcił. Ona na to, że ma dla niego niespodziankę.

– Dwa dni temu byłam u ginekologa i okazało się, że jestem w ciąży. Chyba domyślasz się, kto jest ojcem? – spytała ze złośliwym uśmiechem.

Wówczas stracił panowanie nad sobą.

– W jednej chwili wszystkie moje plany życiowe się zawaliły. Zdążyłem poznać Patrycję i wiedziałem, że zrobi wszystko, by mnie zniszczyć – wyjaśniał prokuratorowi.

Rzucił się na dziewczynę. Przewrócił ją, a następnie chwycił rękami za szyję i zaczął dusić. Po kilku minutach ochłonął. Patrycja nie oddychała. Zaczął działać jak w transie: przeciągnął ciało na drewniany pomost i zrzucił je do stawu. W miejscu, gdzie rozmawiali znalazł jej torebkę, którą także cisnął do wody, choć później pomyślał, że lepiej by zrobił, gdyby ją zatrzymał. W torebce mogła mieć bowiem coś, co – po znalezieniu zwłok – mogłoby naprowadzić policję na jego ślad.

– Przez pół roku, kiedy już wyszedłem do cywila, każdy dzwonek do drzwi mnie przerażał, bo wydawało mi się, że to policja przychodzi po mnie – mówił. – Dopiero niedawno uwierzyłem, że uda mi się uniknąć odpowiedzialności za mój czyn…

 

* * *

Badanie zwłok wykluczyło ciążę u Patrycji Łuczak. Nie wiadomo czego oczekiwała, próbując usidlić Pawła. Być może pieniędzy. Nie można też wykluczyć, że kierowała nią zazdrość. I to bynajmniej nie o jego dziewczynę, lecz w sensie bardziej ogólnym. Paweł był zakochany, miał plany życiowe – Patrycja znajdowała się na dnie i być może chciała tam także pociągnąć chłopaka, który nieopatrznie uległ jej wdziękom.

Sąd Okręgowy w Z. skazał Pawła Głoziewskiego na 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo. Wyrok jest prawomocny.

Karol Rebs

Zmieniono personalia i niektóre szczegóły.

< 1 2 3 4 5

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]