Zmył z siebie krew i założył ubranie ofiary. Poszedł pojeździć jego autem. Na miejscu zostawił ciała 30-letniego mężczyzny i jego 8-letniego synka
28 lutego 2018
Życie pisze czasem takie scenariusze, po których nic, już nigdy nie jest takie samo… Przekonali się o tym najbliżsi Tomasza R. i jego synka – Patryka. Nikt z krewnych ani sąsiadów nie jest w stanie pogodzić się z tragedią. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak z premedytacją można zabić drugiego człowieka, nie mówiąc już o tym, jak można zabić małe, niewinne dziecko?
– Weszliśmy do mieszkania i zobaczyliśmy krew… Wszędzie było jej pełno i okropny bałagan – zeznał podczas jednej z rozpraw kuzyn Tomasza R. – To był szok. W jednym pokoju odkryliśmy zmasakrowane zwłoki Tomka. Zamarliśmy, bojąc się zrobić kolejny krok… Z Tomkiem powinien być jego 8-letni syn – Patryk. Zadawaliśmy sobie pytanie, gdzie jest Patryk? Wszystko wyjaśniło się, gdy weszliśmy do drugiego pomieszczenia. Spod kołderki wystawała nóżka dziecka…
Kto dopuścił się tak makabrycznej zbrodni, jaka miała miejsce 28 grudnia 2013 w jednym z mieszkań w Kwidzynie? 29 grudnia policja donosiła, że ofiary zginęły prawdopodobnie od ciosów zadanych nożem. Założono, że morderstwo miało motyw rabunkowy, ponieważ sprawcy (podejrzewano, że zbrodni dokonało trzech mężczyzn) ukradli ze strzeżonego parkingu samochód ofiary. Niedługo potem doszło do kolizji drogowej z ich udziałem, dzięki temu funkcjonariuszom udało się zatrzymać jedną osobę, która mogła mieć związek z zabójstwem.
Tego samego dnia, po południu, policja poinformowała, o zatrzymaniu notowanego już wcześniej 22-letniego Konrada B., który mógł mieć związek z morderstwem 30-letniego Tomasza R. i jego 8-letniego syna.
Jednocześnie mundurowi sprostowali informację o przedmiocie, którym zadano śmiertelne ciosy. W pierwszych doniesieniach sugerowali, że mógł to być nóż, tymczasem teraz mówili o tępym narzędziu, którym później okazał się młotek…
Wieczorem pojawiły się nowe doniesienia w sprawie. Zatrzymano kolejne osoby, które mogły mieć związek z makabryczną zbrodnią. Jednocześnie poinformowano, że zatrzymany 22-latek usłyszy w poniedziałek (30 grudnia 2013 roku) prokuratorskie zarzuty, zaś do sądu ma trafić wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Nie minęły dwie godziny od tej wiadomości, kiedy pojawił się kolejne nowe fakty.
Po godzinie 21.00 22-letni Konrad B. przyznał się do zamordowania Tomasza R. i jego synka. Okazało się, że zatrzymane wcześniej osoby nie miały nic wspólnego z morderstwem. Jeszcze przed północą Konrad B. z Kwidzyna usłyszał dwa zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, kradzieży mienia i posiadania środków odurzających.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia.
– Uderzyłem go młotkiem i wyszedłem – mówił podczas wizji lokalnej Konrad B.
To nie ja
Mężczyzna ze szczegółami opisał i pokazał śledczym, jak zabił kolegę i jego synka. Opowiadał, że wcześniej z Tomaszem R. zażywał dopalacze. Konrad B. twierdził, że po dopalaczach Tomasz R. nagle stał się agresywny. Zaczął się kłócić i miał pchnąć Konrada B. na szklany stół, który pod ciężarem mężczyzny rozbił się. Potem agresor miał udać się do łazienki. Ponoć wrócił z młotkiem i próbował uderzyć nim kolegę. Konrad B. bronił się, wyrwał Tomaszowi młotek i uderzył nim kumpla. Twierdził, że bił w samoobronie. Po kilkunastu razach, Tomasz R. stracił życie.
Wtedy Konrad B. poszedł do pokoju, gdzie ukrył się synek ofiary… Mężczyzna zadawał mu ciosy młotkiem, przez kołdrę, pod którą schował się chłopczyk. Po kilku uderzeniach Patryk przestał się ruszać. Mężczyzna nie podniósł kołdry, ponieważ bał się widoku swojej ofiary!
Czemu Konrad B. zadał koledze kilkanaście ciosów? Czy tak wygląda samoobrona? I dlaczego zabił 8-letnie dziecko?
– Byłem przerażony, że chłopiec mógłby mnie pogrążyć, bo widział, co stało się z jego ojcem – tłumaczył swoje zachowanie Konrad B. – Bałem się konsekwencji tego co zrobiłem. On mnie dobrze znał… Lubiłem Patryka. Widziałem, jak go zmasakrowałem, pokazywali mi zdjęcia.
Po wszystkim oprawca poszedł do łazienki, wziął kąpiel (ponieważ był we krwi) i założył ubrania należące do swojej ofiary. Wychodząc z mieszkania, zabrał telefon komórkowy Tomasza R., portfel, w którym były dokumenty, karty płatnicze, tysiąc złotych i około 25 funtów brytyjskich. Wziął też kluczyki do samochodu ofiary. Swoje kroki skierował na parking, gdzie stał volkswagen passat Tomasza R. Wsiadł do auta i ruszył przed siebie. Skradzione pieniądze „zainwestował” w ciuchy. W sąsiedniej miejscowości kupił sobie buty i kurtkę. Kilka godzin jeździł po okolicy i dobrze się bawił, aż do chwili, gdy spowodował kolizję i wpadł w ręce mundurowych.
Rodzina zamordowanego Tomasza R. i Patryka R. była w szoku. Tym bardziej, że dobrze znała oprawcę…