ARCHIWALNE WYDANIE

10/1999 (158)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Śmiać się czy płakać? Znowu skradziono nam auto, sąsiad kolejny raz skatował żonę, bandyci przypadkiem zastrzelili przechodnia, pijany kierowca zabił dziecko na pasach, uczniowie z pobliskiego liceum zgwałcił młodszą koleżankę, a w innej szkole dwie nastolatki udusiły trzecią. I w każdych z tych przypadków sprawcy albo nie znaleziono, albo wypuszczono wkrótce po zatrzymaniu, albo nadzwyczajnie złagodzono mu karę, albo... „Jest źle, a będzie jeszcze gorzej” - wyraził się niedawno były minister resortu, między innymi odpowiedzialnego za wykrywalność przestępstw i stan bezpieczeństwa obywateli. I nie wiadomo – śmiać się czy płakać z wściekłości i bezsilności! Szczególnie, że właśnie minął rok od wprowadzenia w życie nowego prawa karnego, który w zamiarze ustawodawców miał usprawnić wymiar sprawiedliwości, w praktyce zaś „pozatykał” sądy, znacznie ułatwił życie przestępcom, zaś tak zwanym zwykłym obywatelom wcale nie dał większego poczucia bezpieczeństwa. Taka w każdym razie jest opinia większości zwykłych ludzi oraz - zadziwiająca i wyjątkowa to zgodność! – wielu przedstawicieli prawa i organów ścigania. I o ile ów zwykły obywatel kieruje się głównie emocjami, tak prawnicy-praktycy, formułując swoje wnioski, opierają się na rocznym doświadczeniu. Z niego to właśnie wynika, że sądy wcale nie pracują szybciej, a to właśnie miało być jednym z zasadniczych celów nowelizacji kodeksu karnego, karnego wykonawczego i postępowania karnego. Jedną z przeszkód jest przepis o przekazaniu z sądów wojewódzkich do rejonowych wszystkich spraw o przestępstwa przeciwko mieniu. Już teraz na wyznaczenie pierwszego terminu sprawy czeka się nawet trzy, cztery lata, a gdy w końcu proces rozpocznie się o czasie, znowu może ciągnąć się całymi latami. Tymczasem, wiele spraw przeciwko mieniu to naprawdę trudne i skomplikowane afery gospodarcze, których akta liczą po kilkaset tomów. Na samo przeczytanie tej lektury potrzeba kilku miesięcy, więc już nie wiadomo – śmiać się czy płakać?

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska