ARCHIWALNE WYDANIE

12/2008 (268)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Skradziona tożsamość. Złodzieje stają się coraz bardziej bezczelni. Kradną wszystko, nie ma dla nich żadnych „świętości”. Najsprytniejsi przestępcy nie planują już napadów na bank, a do zdobycia pieniędzy niepotrzebny jest pistolet. Wystarczy komputer z dostępem do internetu i zdobyte podstępnie dane osobowe… Od pewnego czasu coraz większym problem jest… kradzież tożsamości. To, co jeszcze do niedawna wydawało się jedynie wymysłem futurystów, stało się realnym problemem. W Stanach Zjednoczonych codziennie zgłaszanych jest ponad 24 tysiące przestępstw, związanych z podawaniem fałszywej tożsamości, a według amerykańskiej Federalnej Komisji ds. Handlu jest to jedna z najszybciej rozwijających się form działalności przestępczej. W Wielkiej Brytanii łączne straty z tego tytułu szacuje się na co najmniej dwa miliardy funtów szterlingów. Powszechnie wiadomo, że danymi osobowymi handlują mafie, których zyski z tytułu tego procederu liczone są w miliardach euro rocznie. Tylko w Niemczech, w nielegalnym obiegu mogą być informacje o jednej czwartej mieszkańców tego kraju! Kradzież tożsamości (niekiedy zamiennie używa się określenia „fałszerstwo tożsamości” albo „defraudacja tożsamości) to przestępstwo, polegające na używaniu danych innej osoby (imię, nazwisko, adres, PESEL, numer karty kredytowej itp.), najczęściej w celu uzyskania korzyści majątkowej. Oszuści korzystają z cudzej tożsamości, aby np. założyć fałszywe konto na portalu aukcyjnym, a potem wyłudzać pieniądze pod pretekstem okazyjnej sprzedaży atrakcyjnych towarów. To najpopularniejsze i najłatwiejsze z przestępstw. Bardziej wyrafinowani złodzieje korzystając z cudzej tożsamości budują swoje fortuny na praniu brudnych pieniędzy. Rozwojowi tego rodzaju przestępstw sprzyja upowszechnienie internetu jako narzędzia do szybkiego załatwiania spraw finansowych. Okazuje się jednak, że nie zawsze jest to bezpieczne.

Krzysztof Kilijanek