ARCHIWALNE WYDANIE

3/2001 (175)

SPIS TREŚCI

od redakcji

To musi kosztować! Od pewnego czasu wiele się u nas mówi o nieuczciwości i korupcji, podkreślając jej rozmiary i wszechobecność. Prawie każdy dorosły Polak doświadcza na własnej skórze łapówkarstwa, cwaniactwa, naciągactwa i tym podobnych nieuczciwości. Rzadziej jednak jako sprawca, najczęściej - jako ofiara. Uwaga zatem: hieny są wśród nas, więc miejmy oczy szeroko otwarte i nie dawajmy im się wykorzystywać. Posłużmy się prostym przykładem z codziennego życia. Pani - nazwijmy ją umownie, jako typową Polkę - Kowalska - przekonała się, jak bardzo z pozoru drobne zdarzenie bywa bolesne dla poszkodowanego. Zwłaszcza wtedy, gdy w najmniejszym nawet stopniu nie może sobie zarzucić, że samemu sprowokowało się los. Staje się ofiarą w czystej formie, można by rzec. I jako taka, niestety, w naszej rzeczywistości jest skazana na same straty. Nasza pani Kowalska jest osobą zmotoryzowaną. Od dwudziestu pięciu lat ma prawo jazdy i od tyluż lat jest posiadaczką samochodu. W związku z tym - jako osoba zdyscyplinowana - spełnia wszystkie obowiązujące w naszym kraju wymogi formalne, łącznie ze skrupulatnym opłacaniem składek ubezpieczeniowych - zarówno za OC, jak i NW. Od początku jest wierna jednemu ubezpieczycielowi, wychodząc z założenia, że wierność musi zostać nagrodzona. Owa zasada sprawdziła jej się trzykrotnie: raz - dwadzieścia lat temu, gdy ukradziono jej samochód, dwa - gdy przed osiemnastu laty na oblodzonej szosie miała "dachowanie" i trzy - gdy dwanaście lat temu nieprawidłowo skręcająca ciężarówka zdemolowała jej auto. Zawsze sprawę wyjaśniano gładko, a jako osoba ewidentnie poszkodowana spotykała się z przyzwoitym, fachowym potraktowaniem. Pieniądze z ubezpieczenia odzyskiwała szybko i bez problemów. Ale widocznie w porzekadle "do trzech razy sztuka" coś jednak jest, bowiem za kolejnym razem szczęście wyraźnie panią Kowalską opuściło. Było to przed kilkoma miesiącami, lecz kobieta do dziś nie może otrząsnąć się z przykrego wrażenia, że zawsze znajdzie się ktoś, kto żeruje na poszkodowanym w podbramkowej sytuacji. Najgorsze jest to, że ów poszkodowany jest wówczas bezradny, bowiem takie postępowanie jest powszechnie akceptowane...

Wanda Donat