ARCHIWALNE WYDANIE

5/1998 (141)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Złodziejska plaga. Monika D. prowadząca Audi zatrzymała się na skrzyżowaniu przy czerwonym świetle. Było popołudnie, dochodziła godzina 14.00 i na ulicach panował duży ruch. Nagle tylnymi drzwiami, które nie były zamknięte, bo przy centralnym zamku nie miała zwyczaju tego robić (na swoje nieszczęście), wskoczyło do auta dwóch mężczyzn. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, jeden z nich przystawił jej nóż do szyi i kazał jechać, gdyż właśnie zmieniło się światło. Przerażona ruszyła. Kilkaset metrów dalej kazali jej skręcić w prawo, w małą osiedlową uliczkę, potem zatrzymać się. Grożąc nożem, kazali jej wysiąść. Gdy to zrobiła, jeden z nich usiadł za kierownicą i samochód natychmiast odjechał. W aucie została torebka właścicielki wraz z pieniędzmi i wszystkimi dokumentami. Nim powiadomiła policję, po samochodzie nie było już śladu... Monika D. padła ofiarą gangu samochodowego, specjalizującego się właśnie w takim, nowym typie kradzieży. Gangi obstawiają duże skrzyżowania, nie strzeżone parkingi przed sklepami i bazarami itp. Na swoje ofiary najchętniej wybierają kobiety, bowiem noszą one dokumenty w torebce, która zwykle leży na fotelu obok. Coraz więcej jest ostatnio przypadków kradzieży, podobnych do przedstawionego poniżej. Krzysztof W., właściciel Volkswagena, transportera podjechał autem pod bramę swojej posesji. Zaciągnął hamulec ręczny i nie wyłączając silnika, poszedł otworzyć bramę. Gdy wszedł na teren podwórka, zobaczył, jak z przejeżdżającego właśnie ulicą malucha wyskoczył młody mężczyzna i jednym susem wskoczył do jego samochodu. Nim pan W. zdążył wybiec na ulicę, jego Volkswagen ruszył.

Eliza Solska