ARCHIWALNE WYDANIE

5/1999 (153)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Morderca na urlopie. Wiele razy pisaliśmy w tym miejscu o sprawach, których zwykli ludzie nie mogą zrozumieć i nie chcą akceptować. Coraz częściej pojawiają się też w prasie opinie, że pod łaskawym okiem polskiego prawa oraz aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości, przestępcom wiedzie się lepiej niż ich ofiarom. Przestępcom, także tym najgroźniejszym, gwarantuje się nie tylko tzw. ochronę twarzy i danych osobowych. Odpowiednie przepisy umożliwiają im przepustki z więzienia, a nawet wielomiesięczne przerwy w odbywaniu kary, jeżeli przestępca przedstawi np. zaświadczenie od lekarza, że jest obłożnie chory. Ofiarom natomiast, poza tym, że mogą być w niektórych sprawach oskarżycielami posiłkowymi, nasze prawo nie zapewnia niczego, nawet odpowiedniego traktowania w czasie przesłuchania na policji czy przed sądem. To wyłącznie dlatego aż dwie trzecie zgwałconych kobiet (jak szacują specjaliści), nie dochodzi sprawiedliwości: nie mogą znieść wstydu i upokorzeń, jakie czekają na nie podczas przesłuchania, a później - opowiadania wszystkiego ze szczegółami przed sądem (gwałciciel i jego obrońca maja prawo zadawać pytania). Niedawno przetoczyła się przez łamy warszawskich gazet dyskusja na temat bezkarności grasujących w autobusach i tramwajach gangów kieszonkowców. Przedstawiciele aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości sporo się natrudzili, by udowodnić czytelnikom gazet, że złodzieja kieszonkowego nie można posadzić do więzienia. I jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by sięgnąć po rozwiązania sprawdzone w wielu innych krajach, gdzie ta plaga dawno została skutecznie wypleniona (np. Anglia, Francja czy Włochy). Na marginesie przypomnijmy, że zabór mienia do wartości 250 zł nie jest przestępstwem w Polsce a jedynie wykroczeniem rozpatrywanym przez kolegia ds. wykroczeń.

Adam Borkowski