ARCHIWALNE WYDANIE

6/2010 (286)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Umyje okna, powiesi zasłony, wymieni kran, wyprowadzi psa na spacer, odbierze rzeczy z pralni, ułoży płytki w łazience, zerwie tapetę, skosi trawę, doradzi, jaki kupić telewizor czy pralkę… To nie opis idealnego męża, to zakres czynności, jakie wykona „mąż na godzinę”. Instytucja „męża do wynajęcia” w pierwszej chwili może kojarzyć się z usługami seksualnymi. Nic bardziej mylnego! Wynajęty „niby mąż” nie zaspokoi naszych żądzy, nie pójdzie z nami do kina czy na imieniny do koleżanki, ba – nie zagra nawet z nami w karty. Przyjdzie, zrobi co do niego należy, zainkasuje wcześniej ustaloną należność i już. Można się z nim umówić przez telefon albo maila. Okazuje się, że wiele kobiet potrzebuje nie tyle wysoko specjalistycznych usług, co pomocy w najdrobniejszych sprawach.

Monika Frączak