ARCHIWALNE WYDANIE

7/2008 (263)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Bez śladu. Najpierw odczuwamy narastającą irytację. Narzekamy na niepunktualność, brak odpowiedzialności, lekceważenie. Później jednak, kiedy po kilku godzinach komórka wciąż nie odpowiada, pojawia się coraz silniejszy niepokój. I narasta, proporcjonalnie do upływających godzin nieobecności córki, męża, matki, ojca, brata... Jak zwykle do pracy wyszła przed rokiem 40-letnia Małgorzata B. ze Starowej Góry. Do przystanku autobusowego miała niecały kilometr. Jak jednak ustalono, nigdy tam nie dotarła. Błażej N. ma 24 lata i 215 centymetrów wzrostu. Jego bardzo wysoka sylwetka zwraca uwagę. Ostatni raz widziany był rano, 4 marca 2006 roku, u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Struga w Łodzi. Dzień później na Moście Świętokrzyskim w Warszawie znaleziono jego plecak. I to wszystko, co do dziś o nim wiadomo. Przy pomocy wszelkich dostępnych środków bliscy szukają 27- letniego Tomasza F., świetnie zapowiadającego się prawnika. Ostatni raz był widziany na Dworcu Głównym PKP w Toruniu, 3 marca br. Rodzina korzystała z usług jasnowidza, który powiedział, że zaginiony jest w złym stanie. Wszyscy wierzyli jednak, że wróci na Pierwszą Komunię Świętą ukochanego braciszka... Maria F. wyszła z domu w lipcu 2001 roku. Nie wzięła ze sobą dokumentów, nie zostawiła żadnego listu. Jakby na chwilę wyskoczyła do sąsiadki. Nikt jej nie widział, a przecież Przemyśl to nieduże miasto, ludzie się znają. Córka wciąż nie może się pogodzić ze zniknięciem matki, głęboko wierzy w jej powrót. Niedawno policja poprosiła ją o potwierdzenie tożsamości zatrzymanej gdzieś w Poznańskiem kobiety bez dokumentów. Rysopis się zgadzał. Ale to nie była jej matka. Więc teraz znowu czeka. Bo na końcu zawsze jest czekanie. Na telefon, list, na jakąkolwiek informację. Dni, miesiące, lata. Nadzieja przeplata się ze strasznymi wizjami losu zaginionego bliskiego. Nieustannie analizujemy każdy dzień poprzedzający zaginięcie. I każdą chwilę później, gdy już wiemy, że to nie jest tylko zwykłe spóźnienie, zapomnienie, chwila słabości. Przypominamy sobie najdrobniejsze, często niemające żadnego znaczenia fakty, słowa, zdarzenia. Może popełniliśmy jakiś błąd, może coś istotnego przeoczyliśmy.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska