Fotoradary jednak są potrzebne! - Krzysztof Kilijanek
Sekrety mafijnych cmentarzy - Roman Bartosiak
Nie opuszczę aż do śmierci - Karol Rebs
Zabić ojca, zabić matkę - Remigiusz Morozowski
Gorzki finał słodkiego interesu - Dariusz Gizak
Kosztowne stany naiwności - Marcin Cymerys
Teściowa z piekła rodem - Marcin Kana
Zły dotyk doktora - Wojciech Gantowski
Cwaniak w sutannie - Konrad Szymalak
Tajemnica skradzionych brylantów - Leon Madejski
Smętek, kłobuk i tajemnice - Agnieszka Kozak
Pani z banku - Andrzej Poll
Fotoradary jednak są potrzebne! Kiedy 1 stycznia 2016 roku wyłączono około 400 fotoradarów obsługiwanych przez władze samorządowe wielu kierowców odetchnęło z ulgą. Bez mandatu i punktów karnych można było mocniej naciskać pedał gazu. Działające przy Instytucie Transportu Samochodowego Polskie Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego sprawdziło, na ile likwidacja tak znacznej liczby fotoradarów wpłynęła na zachowania kierowców. W tym celu przeprowadzono wyrywkowe badania prędkości w kilku miejscach, w których w przeszłości funkcjonowały fotoradary Straży Miejskich. Wyniki okazały się zatrważające! W analizowanych miejscach 70-80 proc. kierowców przekraczało dozwoloną prędkość. Liczba zabitych w tych miejscach wzrosła o 13 proc., o wiele więcej było wypadków, kolizji i rannych. Od kilkunastu miesięcy z 400 urządzeń, które przestały rejestrować wykroczenia kierowców, uruchomiono zaledwie 20. Reszta leży w magazynach albo jest zakryta folią. Usłyszałem w telewizji, że koszt podłączenia jednego fotoradaru do sieci Inspekcji Transportu Drogowego, to wydatek 50 tysięcy złotych. Powinny to robić władze samorządowe, które jednak nie zawsze są tym zainteresowane. Wszak wpływy z mandatów nie zasilą jak kiedyś lokalnych budżetów, tylko centralny. Motywacja do dbania o bezpieczeństwo nie jest już tak wielka, jak kiedyś.
Krzysztof Kilijanek