ARCHIWALNE WYDANIE

9/1996 (116)

SPIS TREŚCI

od redakcji

Wespół, w zespół. Nie da się ukryć, że przestępczość w naszym kraju stała się zjawiskiem groźnym i coraz powszechniejsze. Czy oznacza to, że zwykły człowiek nic nie może zrobić, aby skutecznie przeciwstawić się przestępcom? Ci, którzy nie chcą się pogodzić z zaistniałą sytuacją narzekają, ze czują się coraz bardziej zagrożeni, a z drugiej strony – że nikt ich nie broni. Wszyscy wiemy, że prawo jest niedoskonałe, policja ma za mało pieniędzy, a w sądach rosną sterty zaległych spraw. Cóż więc ma robić przeciętny, zastraszony człowiek? A może by tak poszukał drugiego człowieka i spróbował zjednoczyć się z nim w słusznej sprawie, przeciwko rozrastającemu złu? Podobno w jedności siła... Coraz bardziej powszechne jest u nas przekonanie, że w obliczu zagrożenia można liczyć tylko na własny refleks i pomysłowość. Na szczęście, jednak jeszcze nie wszyscy tak uważają, i dobrze na tym wychodzą. Tak jak, na przykład, pani X. Pani ta mieszka sama z córką, na parterze bloku w dużym osiedlu. Nie jest tam bezpiecznie, kręci się sporo podejrzanych typów, często zdarzają się włamania. Pani X. Boi się, więc wstawiła dodatkowe drzwi, okratowała swoje okna i zachowuje najwyższą czujność. Pewnego wieczoru zauważyła, że pod blokiem naprzeciwko spaceruje w tę i z powrotem nieznajomy mężczyzn a i dyskretnie, lecz wyraźnie zagląda w okna jednego z mieszkań. Kobieta w rozterce zastanawia się co zrobić, bo przecież mogła narazić się na niebezpieczeństwo. A jednak wzięła psa, wyszła z domu, zbliżyła się do intruza i zapytała go, co to robi. Zaskoczony, zaczął się tłumaczyć, iż szuka znajomych, a nie pamięta dokładnego adresu. Zdeprymowany faktem, że kobieta zapamiętała jego twarz, szybko się oddalił. Natomiast pani8 X. Rano wstąpiła do sąsiadów z obserwowanego, jak uważała, mieszkania i zapytała, czy znają tamtego człowieka. Nie znali. Udała się na komisariat i złożyła doniesienie. Policjanci śmiali się z niej trochę i posądzali o wścibstwo, ale sąsiedzi są wdzięczni i od tamtej pory też zwracają uwagę na mieszkanie dzielnej pani X. „Wspólnicy” czują się teraz bezpieczniej...

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska