ARCHIWALNE WYDANIE

9/2002 (193)

SPIS TREŚCI

od redakcji

"Nie wstydzę się tego co robię...". W lipcowym numerze "Detektywa" opublikowaliśmy list Katarzyny B. - Polki, mieszkającej na stałe w Niemczech, której dwukrotnie skradziono w naszym kraju samochód. I jak zwykle zareagowali nasi Czytelnicy, którzy w listach do redakcji wyrażali swoje ubolewanie i współczucie dla okradanej rodaczki. Ale nadszedł też inny list, napisany przez Krzysztofa M., przebywającego obecnie w Areszcie Śledczym w Lubaniu. List ten jest na tyle kuriozalny, że cytujemy go niemal w całości, ponieważ obnaża on mentalność, poglądy, poziom umysłowy i edukacyjny oraz stosunek do otaczającej rzeczywistości piszącego do redakcji złodzieja. Przepraszamy Czytelników za dyskomfort językowy (i nie tylko) przy lekturze tego listu, ale sądzimy, że dzięki temu wyrobicie sobie Państwo pełniejszą ocenę osoby naszego respondenta. Dlatego list podzieliliśmy jedynie na akapity, zaś pisownię, składnię i interpunkcję pozostawiliśmy oryginalną. Wyróżnienia pochodzą od redakcji. "(...) Nie zgadzam się z opinią na temat polaków i polskich złodziei samochodów. (...) Obecnie odsiaduję wyroki za kradzieże samochodów w Lubaniu k. Zgorzelca to jest miasto graniczne z niemcami i dużo wiem na ten temat gdyż tu w Zgorzelcu mieszka dużo złodziei którzy żyją tylko z okradania sąsiadów z zagranicy. To co przeczytałem bardzo mnie zdziwiło, gdyż Pani Katarzyna nie wie jakie układy stosują złodzieje ze strużami parkingów a nawet ze strużami prawa i nie ma się czego dziwić że auta znikają nawet z parkingów strzeżonych. Co do parkingów to nie ma w polsce takich które zapewniły 100%-owe bezpieczeństwo gdyż większość strużów pilnujących auta na terenie przygranicznym, ma powiązania z przestępcami. Dzwonią oni do złodziei jak tylko pojawia się jakaś lepsza "fura", za takie informacje mają całkiem nie zły procent od tej sumy jaką złodziej zarobi. A w polsce właściciele parkingów nie odpowiadaja za kradzież auta lub jego żeczy znajdujących się w środku auta gdyż żadna firma nie chce brać aż takiej odpowiedzialności bo szybko by zbankrutowała.

Ewa Kozierkiewicz-Widermańska