ARCHIWALNE WYDANIE

2/2006 (35)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Naiwnych nie sieją. Różnie się o nich mówi: oszuści, szalbierze, hochsztaplerzy, naciągacze, farmazoni… Długa jest lista określeń dla tego rodzaju „czarnych charakterów”. Łączy ich jedno: działają od niepamiętnych czasów, bezlitośnie wykorzystując ludzką łatwowierność, chciwość i naiwność dla osiągnięcia osobistych korzyści. W jednym z wielkopolskich miasteczek pojawiły się niedawno plakaty zachęcające mieszkańców do skorzystania z darmowych badań słuchu. Niektórzy – szczególnie ci, którzy coraz gorzej słyszą – skorzystali z okazji i wybrali się na wizytę u specjalisty. Badający ich lekarz niemal za każdym razem stwierdzał jakieś dolegliwości i zalecał kupno aparatu słuchowego za pięćset złotych. Jak się potem okazało, badanie było czystą fikcją, zaś aparaty okazały marną, tanią podróbką z dalekiej Azji. Kilka miesięcy temu w pewnych urzędach państwowych na południu Polski pojawiał się elegancki mężczyzna, przedstawiający się jako „kierownik wydziału” i oferował kupno laptopów po znacznie obniżonych cenach. Od zainteresowanych inkasował zapłatę w wysokości co najmniej półtora tysiąca złotych, wypisywał fakturę, przystawiał pieczątki, a po odbiór sprzętu wysyłał piętro niżej do znajdującego się tam magazynu. Po kilku minutach okazywało się, że nie było tam żadnego magazynu i nikt nie słyszał o komputerach za połowę ceny! Nikt też nie znał sympatycznego „kierownika wydziału”, który po pobraniu gotówki natychmiast znikał… Na podobny scenariusz nabrała się pewna znana w kraju firma handlująca sprzętem medycznym. Pewnego dnia otrzymała ona telefoniczną wiadomość z regionalnego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, iż chcą pilnie zakupić kosztowny sprzęt stomatologiczny. Prosili o dostarczenie go bezpośrednio do biura dyrektora NFZ. Płatność miała nastąpić gotówką „od ręki”, bezpośrednio z kasy NFZ. Takie zamówienia realizowane są bardzo szybko. Doświadczony handlowiec po kilku kwadransach pojechał do wskazanego wydziału, gdzie elegancko ubrany „dyrektor” (zaproponował nawet kawę!) odebrał w sekretariacie sprzęt i zaprosił handlowca do kasy po odbiór gotówki. Kasjerka jednak o niczym nie wiedziała. Handlowiec wrócił do gabinetu, gdzie sekretarka stwierdziła, że rzeczywiście pewien miły, nieznany jej mężczyzna czekał w sekretariacie na niby umówione spotkanie z autentycznym dyrektorem NFZ, ale ona o żadnym zakupie sprzętu nic nie wie!...

Krzysztof Kilijanek