ARCHIWALNE WYDANIE

2/2011 (55)

SPIS TREŚCI

Od redakcji

Ta tragedia zbulwersowała opinię publiczną w połowie maja 2011 roku. W Sandomierzu, nieopodal tamtejszej starówki, zginął osiemnastolatek, a dwie – młodsze o rok koleżanki – zostały ciężko ranne. Kiedy karetka pogotowia zabierała młode kobiety do szpitala, na pobliskim przystanku autobusowym znaleziono pociętego nożami 21-letniego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że to on był sprawcą tragedii, zadawał ciosy nożem, po czym uciekł z miejsca zdarzenia i kilka minut później najprawdopodobniej próbował popełnić samobójstwo. Podejrzany z jedną z ofiar miał kilkumiesięczne dziecko, przez pewien czas mieszkali razem, wyprowadził się od niej zaledwie dwa tygodnie wcześniej. Podobno dziewczyna miała go dość i od pewnego czasu chciała zakończyć tę niefortunną znajomość, jednak łączyło ich nadal dziecko. Jedna z przyjętych wersji śledczych zakłada, że motywem sandomierskiego dramatu mogła być zazdrość, bądź odrzucona miłość bowiem matka jego dziecka spotykała się z innym mężczyzną. Podobno odrzucony mężczyzna kilka razy miał powiedzieć, że jak nie będzie z nim, to nie będzie z nikim… Wszystko wskazuje na to, że wcielił słowa w czyn. Tamtego tragicznego popołudnia spotkał się z matką swojego dziecka, która umówiła się ze znajomymi na grilla. Był tam m.in. jej aktualny, 18-letni chłopak. Najprawdopodobniej doszło do awantury, w trakcie której 21-latek, jak oszalały, zaczął zadawać ciosy całej trójce. Osiemnastolatka nie udało się uratować. Sprawca dramatu usłyszał zarzut zabójstwa i dwukrotnego usiłowania zabójstwa. Podczas przesłuchania nie mataczył, przyznał się do winy. Grozi mu kara do 25 lat pozbawienia wolności.

Krzysztof Kilijanek