ARCHIWALNE WYDANIE

2/2012 (59)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Stary człowiek i jeszcze dużo może. Media niemal codziennie przynoszą informacje o przestępstwach, których ofiarami padły osoby w starszym wieku. Łatwo je oszukać, omamić, okraść. Ofiary często mieszkają same, bywają nazbyt łatwowierne, łatwo dają się nabrać wyrafinowanym przestępcom. Od wielu lat policjanci w całym kraju ostrzegają emerytów przed obcymi osobami, które za wszelką cenę próbują np. wzbudzić zaufanie lub litość po to, by dostać się do ich mieszkania. W tym celu podszywają się pod lekarzy, pracowników opieki społecznej, przedstawicieli gminy, urzędów albo instytucji społecznych. Gdy przestępcy osiągną swój cel, bezlitośnie okradają naiwne ofiary. Prawdziwą plagą od wielu lat są kradzieże „na wnuczka”. Pomimo zakrojonych na szeroką skalę kampanii społeczno-informacyjnych, nadal dochodzi do tego rodzaju zdarzeń… To jednak tylko jedna strona medalu. Znane porzekadło mówi, że młodość musi się wyszumieć, więc od starszych ludzi wypada wymagać powagi i poważnego podejścia do życia. Z reguły tak jest, choć zdarza się, że dopiero po sześćdziesiątce ludzie dopuszczają się czynów, których nikt by się po nich nie spodziewał! Po kolejnej kłótni w domu 70-letni mężczyzna zadał młodszej o cztery lata żonie ponad dwadzieścia ciosów nożem po czym powiadomił policję o dokonanym zabójstwie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że powodem dramatu były niesnaski między małżonkami. Podejrzany w momencie dokonania czynu był trzeźwy, wcześniej nie był notowany przez organy ścigania… Ponad półtora miliona złotych wyłudziła 61-letnia mieszkanka Pomorza, obiecując wyjątkowo korzystne warunki zdeponowania pieniędzy. Była niezwykle przekonująca, ludzie chętnie powierzali jej niekiedy oszczędności całego życia. Działała przez ponad trzy lata w ogóle nie myśląc o pomnażaniu powierzonych jej funduszy, lecz – niemal w całości – wydawała je na 3 dostatnie życie i dalekie podróże. Oszustka przedstawiała się jako profesor nauk matematycznych, zapewniała o szerokich kontaktach wśród niemieckich biznesmenów, pokazywała okładki rzekomo swoich prac naukowych. Jej ofiary były przekonane, że biorą udział w dużym przedsięwzięciu, które przyniesie im ponadstandardowe zyski. Dopiero po pewnym czasie mocne przekonanie przerodziło się w jeszcze większe rozczarowanie. Kiedy zaczęli pukać do drzwi wynajmowanego przez nią mieszkania, kobiety z reguły już tam nie było. Razem z nią znikały przekazane jej pieniądze.

Krzysztof Kilijanek