ARCHIWALNE WYDANIE

3/2012 (60)

SPIS TREŚCI

OD REDAKCJI

Manewry niezupełnie miłosne. Może być nagła, niespodziewana, uderzyć jak grom z jasnego nieba. Dzięki niej możemy góry przenosić, daje potężną wewnętrzną siłę sprawiającą, że nawet w czasie największej burzy świeci zawsze dla nas słońce i nie dostrzegamy żadnych przeciwności losu. O miłości – bo to o niej właśnie mowa – powiedziano chyba wszystko. Na jej temat mnóstwo słów napisali poeci, pisarze, historycy, filozofowie i socjolodzy. Nikt nie ma wątpliwości, że miłość to piękne uczucie – głębokie, prawdziwe i szczere. Uśmiechamy się na widok mijanych na ulicy zakochanych młodych ludzi, czule patrzących sobie w oczy, trzymających się za ręce, szepcących czułe słówka. – To dopiero są szczęśliwcy – pomyśli pewnie niejeden człowiek. To w imię tej miłości jesteśmy zdolni posunąć się do rzeczy, o które nigdy byśmy siebie nie podejrzewali – wyrzeczeń, poświęceń, a nawet oddania własnego życia. Taką właśnie miłość opisał Szekspir w dramacie „Romeo i Julia”, doskonale znanym na całym świecie. To jednak tylko jedna strona miłości. Ta pozytywna, o której każdy marzy i chciałby jak najczęściej doświadczać w swoim życiu. Jednak piękne i wspaniałe uczucie miewa również swoją drugą, negatywną stronę. Mamy z nim do czynienia kiedy człowiek traci kontrolę nad tym uczuciem, a przy okazji wyrządza krzywdę innym. To wszystko dzieje się wtedy kiedy uczucie jest płytkie, ulotne, przemijające, puste i nieszczere. Wielu ludzi zadaje sobie pytanie: „Czym jest prawdziwa miłość?” i niestety nie zawsze udaje się uzyskać odpowiedź. Może dlatego, że każdy z nas ma własną definicję miłości, inaczej ją rozumie i nazywa. Z psychologicznego punktu widzenia miłość definiuje się jako relacje między osobami, które pragną czynić dobro dla drugiej osoby, gotowe są do poświęceń oraz wykazują ogromną chęć do pozostania ze sobą do końca życia. Ale z tą wiernością różnie bywa. Nie każdy potrafi wytrwać w złożonych zobowiązaniach. Równie często uczucie się wypala i ani się obejrzymy, gdy najbliższa nam osoba staje się zupełnie obca i nie żywimy do niej żadnych pozytywnych emocji. Pal licho, kiedy kończy się tylko na rozejściu złączonych kiedyś ludzi. Gorzej kiedy dawni kochankowie zaczynają pałać do siebie złością, nienawiścią i żądzą odwetu. Stąd już tylko krok do wejścia w konflikt z paragrafami kodeksu karnego.

Krzysztof Kilijanek