Przyzwyczajona do szastania forsą Aneta nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie miała problemy finansowe. Ale tak właśnie się stało, a brak pieniędzy stanowił częsty powód jej kłótni z mężem.

Stale wypominała mu, że żyją z jej pensji, że mieszkanie dwupokojowe kupili jej rodzice jeszcze w czasie studiów i że co miesiąc wspierali ich finansowo.

– Co z ciebie za facet, że nawet nie potrafisz utrzymać żony! – narzekała na niezaradność ślubnego małżonka.

Awantury nasiliły się, gdy przyszła na świat Małgorzata, pierwsza pociecha Anety i Zbigniewa D.

– Tu nie ma nawet gdzie powiesić prania! Powinieneś pomyśleć o większym mieszkaniu! A najlepiej byłoby się wybudować. Tata powiedział, że kupi nam działkę – oświadczyła Aneta.

– A skąd weźmiemy na budowę? Przecież wiesz, ile zarabiam – krzywił się mąż urzędnik.

Lecz Aneta tak długo wierciła mężowi dziurę w brzuchu, aż marzenia o własnym, wygodnym domu nabrały realnych kształtów. Tak jak obiecał, ojciec Anety kupił córce upatrzoną działkę, a Zbigniew D. wziął w banku duży kredyt i zaczął rozglądać się za solidnym wykonawcą. A Aneta naradzała się z architektem. Uznała, że dom musi być obszerny, z garażem na dwa samochody i oranżerią.

– Co jak co, ale oranżeria to już fanaberia. Wiesz, ile to będzie kosztować?! – złościł się mąż.

– Nie obchodzi mnie to. Człowiek buduje się raz w życiu – upierała się Aneta.

 

Pieniądze jak woda

Gdy zaczęła się budowa z planowanych stu osiemdziesięciu metrów zrobiło się trzysta, nie licząc piwnicy i garażu. O wiele więcej kosztowały też materiały budowlane i zanim budowa się skończyła, zostali bez grosza.

Aneta znów musiała prosić o pomoc rodziców, by urządzić i umeblować mieszkanie.

– Nie wiem, jak mam ci pomóc. Oszczędności nam się rozeszły, a matka choruje i mamy duże wydatki. Chyba, że zamienimy nasze mieszkanie na mniejsze? – zastanawiał się ojciec Anety, Jarosław M.

Aneta D. bez skrupułów przystała na takie rozwiązanie. Uznała, że starzejącym się rodzicom czteropokojowe mieszkanie nie jest potrzebne.

Pomoc rodziców Anety nie ustała także wówczas, gdy dom został wykończony i umeblowany zgodnie z wygórowanymi aspiracjami Anety D. Przez kolejne dziesięć lat Jarosław M. spłacał kredyt zaciągnięty na dom córki, dokładał się do zagranicznych wczasów jedynaczki i sprawiał jej rodzinie drogie prezenty przy każdej okazji.

– Dzięki, tato!  Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła, bo Zbyszek… – Aneta D. coraz bardziej doceniała pomoc ojca.

Wystraszyła się jednak nie na żarty po śmierci matki.

– Ojciec też ma swoje lata. Nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby go zabrakło! – zwierzyła się mężowi po powrocie z pogrzebu.

– E, tam! Ojciec trzyma się lepiej niż niejeden młodzik.  Pewnie niebawem znajdzie sobie nową żonę…

– Zwariowałeś? – Aneta popatrzyła na męża z oburzeniem.

– A czemu nie? Trzyma się dobrze, a jego wojskowa emerytura to łakomy kąsek. Już taka jedna kręciła się przy nim na pogrzebie – krzywo uśmiechnął się Zbigniew D. Aneta stała jak słup soli z rozdziawiona buzią. To całkiem możliwe!

– Tata ma lepszą emeryturę, niż nasze dwie pensje! Nie pozwolę, by jakaś flądra obdzierała ojca ze skóry! – zaperzyła się.

– A co niby zrobisz? – prychnął małżonek.

– Zabierzemy ojca do siebie. Tu go będę miała na oku! Mieszkanie ojca się wynajmie, więc będzie i z tego korzyść – Aneta już obliczała, ile zyska przygarniając pod swój dach owdowiałego ojca.

 

Makabryczny plan

 Od czasu sprowadzenia ojca pod swój dach, Aneta i Zbigniew D. nie mieli powodu, by narzekać na brak gotówki. Utrzymanie starszego pana nie było kosztowne, więc ich domowy budżet zasilała niemała emerytura Jarosława M. i oprócz tego pieniądze z wynajmu dwupokojowego mieszkania rodziców.

 

Teraz czuli, że żyją. Aneta mogła sobie pozwolić na wymarzone Audi, którego zazdrościły jej wszystkie przyjaciółki, ubierała się tylko w markowych butikach, pozwalali sobie na wypady do dobrych restauracji. Jedyną osobą, która nie czuła się nadmiernie szczęśliwa był Jarosław M., któremu mocno ciążyła kuratela ukochanej córeczki.

1 2>

UDOSTĘPNIJ SOCIAL MEDIACH:

Komentarze

[fbcomments]